Strony

sobota, 19 marca 2016

Rozdział 15

Laurel czekała pod oknem, które wskazał jej Obi-Wan. Marzła na nocnym powietrzu, a po ataku zła czuła się jeszcze gorzej. Otuliła się szatą, którą dostała od rudego mężczyzny. Uznała go za dziwnego. Dał jej herbatę, otulił swoim ubraniem. Jej mistrz nigdy by tak nie zrobił. Twierdził, że to rozpieszczanie warte mięczaków. Ona też tak uważała. Co człowiekowi po herbatce i przyjemnościach? A jednak... czuła coś zupełnie innego. Coś na dnie swojego serca. Nieodkryte i zabronione. Ciepłe, dobre uczucie. Ale nie mogła. Nie to jest jej przeznaczeniem.
- Laurel, chodź! - dziewczynka zobaczyła Obi-Wana wychylającego się zza okna. Podała mu rękę i wdrapała się do środka. Było tu ciepło i przytulnie.
- Cześć! Jestem May - odezwała się wysoka, trzynastoletnia blondynka. Promiennie uśmiechała się do Laurel. Była nawet trochę podobna - Laurel, posłuchaj uważnie. Nie możesz tu być. Jesteś w tym domu, ale nikt się nie może dowiedzieć. Rozumiesz? Inaczej wywalą stąd nas i ciebie. Będziesz spała pod moim łóżkiem, na miękkiej karimacie. Jakby coś się działo, wołaj mnie. Rozumiesz?
Dziewczynka tylko nieznacznie pokiwała głową. Czuła dziwną więź z tą blondynką.
- Jasne - mruknęła pod nosem i usiadła cicho na jednym z posłań.
- A teraz cię zaprowadzimy do naszego pokoju - Kenobi wstał i wziął dziewczynkę za rękę - tam będziesz siedzieć cicho i będziesz bezpieczna.
Zaprowadzono ją do pokoju, w którym stały cztery wielkie łóżka. Miały wystarczająco długie "nogi", by zmieścił się pod nimi człowiek. W pomieszczeniu przedstawiono ją także Togrutance imieniem Ahsoka, i Anakinowi, który był 21-letnim mężczyzną. Wszyscy przez dłuższy czas krzątali się i o czymś szeptali między sobą. Wreszcie dziewczyna o imieniu May powiedziała:
- Idź się umyć, a my będziemy cię kryć. Potem wejdziesz do łóżka i zaśniesz. Jutro rano pogadamy - zarządziła. Laurel nie miała zamiaru się z nią kłócić. Zrobi to, co jej każą.
Poszła się umyć i spać. Dostała różową piżamę w kropki, co było dość dziwne, ale fakt, że była to miła i ciepła część garderoby. Położyli ją na czymś, co nazywało się "karimata". Dali jej też poduszkę i kołdrę, które były cieplutkie i miłe. Nigdy czegoś takiego nie widziała. Nigdy nie znała też takich ludzi, jak Obi-Wan. Tych czworo dało jej ciepłe jedzenie... marzenia. Była bardzo zmęczona, więc szybko się położyła. Myślała, czy jej lord Sithów byłby zadowolony. Raczej nie. Może pobiłby ją tylko do krwawiących siniaków, a może bardziej... lepiej nie. Było jej tu miło i chciała tu być. Nigdy nie spała  na czymś takim jak "łóżko" lub "karimata", i nigdy nie korzystała z kołdry czy poduszki. A ciepłe jedzenie... dostawała raz w roku! To był jeden z najlepszych dni jej życia. Tylko bała się jednego. Czegoś, czym jej Lord mógł ją zabijać na odległość...

I właśnie tego się bała. Spała sobie spokojnie przez może 3 godziny, kiedy się zaczęło. Poczuła straszliwy ból w plecach. Postanowiła wytrzymać i przeczekać TO, ale nie dała rady. Rozejrzała się wkoło. Cały dom był cichy i pusty. Tylko czworo dobrych ludzi spało głęboko. Chyba mogła wyjść... po cichu prześlizgnęła się przez pokój. Pamiętała doskonale, gdzie jest łazienka. Miała zabójczo dobrą pamięć. Migiem znalazła prysznic i go włączyła. Zimna woda spłynęła na jej plecy przynosząc upragnioną ulgę. Laurel zamoczyła sobie całą piżamę, ale nie przejmowała się tym. Błagała w duchu swojego właściciela, żeby przestał. Żeby już jej nie męczył. Ale najwyraźniej Darhowi się nie podobała jej reakcja na przyjęcie zaproszenia od Obi-Wana. Przepraszała swojego pana w duchu i błagała o litość, ale on najwyraźniej wymagał ciętej riposty: ucieczki z przytulnego domu.
- Laurel? Co ty wyprawiasz? - usłyszała zza siebie głos May. Już wiedziała, że wpakowała się w kłopoty - Czemu włączyłaś prysznic? Jesteś cała mokra! - siedmiolatka w odpowiedzi postanowiła milczeć. To była jej najlepsza metoda: nie mówić nic.
- Odpowiesz mi? - dziewczyna wyraźnie się denerwowała.
Wreszcie Laurel nie wytrzymała z bólu i po jej policzkach spłynęły łzy. Popatrzyła na blondynkę błagalnym wzrokiem: nie pytaj! Wtedy wzrok trzynastolatki gwałtownie złagodniał. Przyklękła przy niej i spojrzała w oczy.
- Powiesz mi, co się stało? Mogę Ci pomóc. Obiecuję, że nikomu nie powiem. Przysięgam na Moc (Dobra, wyjaśnienie. Ta przysięga działa mniej więcej tak, jak w starożytnej Grecji "na Styks") - May delikatnie pogłaskała ją po policzku. Laurel odruchowo zesztywniała. Nie była przyzwyczajona do czułości i milutkich, łagodnych osób. Nieśmiało odsunęła się do tyłu.
- Ale ja nie mogę - wyszeptała. Biła się z myślami. Nie mogła tu zostać. Jej przeznaczenie było inne. Była przecież Sithem. Ale z drugiej strony czemu właśnie tak musi być? Dlaczego nie może zostać w ciepłym, miłym domu? 
- Laurel, posłuchaj - odezwała się May - Nie musisz już być taka. Powiedz mi, a ja ci pomogę - uśmiechnęła się. Siedmiolatka dotknęła ciepłej dłoni dziewczyny. Jej dłoń była lodowato zimna, jak zawsze.
- Okropnie mnie piecze. Tak się nie da żyć. Ale to tylko dla tego, że tu jestem - powiedziała przez łzy. Jej błękitne oczy ze smutkiem wpatrywały się w twarz zdezorientowanej Jedi - Bo mój pan naznaczył mnie... takim znakiem - odsłoniła przed nią plecy. To co May zobaczyła, przeraziło ją. Na plecach Laurel miała wypalony ogromny znak: -X-. Dokładnie taki sam, jaki miała Padme. Znak tajemniczego Sitha.
- Skąd to masz?! - panikowała starsza.
- Od urodzenia. Zostałam naznaczona. Ale jeśli Voux jest zły na mnie, to mnie strasznie boli! - wyznała.
- Kto? Jaki Voux?
- Mój pan. On nasłał na mnie te ataki zła... twierdzi, że jestem trudna do wykształcenia. Chce ze mnie zrobić prawdziwą Sithankę. Ale ja jestem za słaba i nie umiem - Płakała. Teraz już się nie bała i przytuliła się do May.
- Ćśśś... już nie płacz. Zobaczę, co się da zrobić - mówiąc to użyła Mocy, aby uleczyć dziewczynkę. Było to niestety niemożliwe. Mała była otoczona Ciemną Stroną. Bardzo cierpiała. 
Trzynastolatka skupiła się. Delikatnie musnęła Mocą kark Laurel. Dziewczynka uspokoiła się. 
Dalej próbowała. Otoczyła Jasną Stroną całą osobę siedmiolatki. Po pięciu minutach Laurel zasnęła. May delikatnie zaniosła ją do łóżka. Niestety była cała mokra, ale trudno. Musiała tak spać.
- Dobranoc - szepnęła do wszystkich trzynastolatka po czym zgasiła lampkę.

_______________________________________________________

Hej! Wrazam z rozdziałem po 3 dniach :).
Jak widać nieco tu dramatycznie, ale my slę,
że oczywiste było to, że Laurel należy do gościa od Padme. 
Kończę ten wątek z Amidalą w następnym rozdziale.
znowu tracę  wenę na końcu. A! I zapraszam do nowej zakładki "POSTACIE".

Dedyk dla:
Soni Soni Soni!!!

NMBZW!!!

14 komentarzy:

  1. Dedyk. Zajmuje............................................
    No tak zaraz to przeczytam.
    URODZINY MAGDY!!!!!!!!!!!!!!♥
    NMBZW

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział cudowny. Ja wiedziałam, że wątek Laurel i Sith od Padme będzie powiązany... Ale nieźle, nieźle. Wszystkiego najlepszego Madziuś! Dziś na 13 imprezka, urodzinki. Sto lat, sto lat! A ja mam wene hhehhehehe! Ale ja spadam obejrzeć postacie.
    NMBZT

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedne dziecko. Od urodzenia naznaczona. Ten Sith dostanie w facjatę o de mnie i to z miecza świetlnego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Sul, sul!
    ja jestem, pamiętam o Twoim blogu, tylko czasem braknie mi czasu! Ale staram się przynajmniej czytać!
    Jest naprawdę dobrze, pozytywnie mnie zaskoczyłaś. Widać, że się poprawiasz ^^ Tylko... nie myslałas może o justowaniu tekstu? Wtedy będzie trochę bardziej przejrzyście :P
    Wątek Laurel i tego nowego Sitha jest naprawdę interesujący, nie zwal tego XD
    Ja lecę, dziękuję za dedyk <3
    NMBZT!
    Sonia

    OdpowiedzUsuń
  5. Trochę naciągane, ponieważ żeby zostać uczniem Sitha trzeba mu "zaimponować". Lord Sith nie bierze pierwszego lepszego dziecka wrażliwego na Moc.
    Poza tym po Laurel widać, że zwyczajnie na Sitha się nie nadaje, więc jej mistrz pewnie i tak poszuka sobie kogoś innego, z tego powodu, że zwyczajnie nie opłaca się mu marnować na nią czasu. Potrzebny jest ktoś kto przekaże nauki Sithów dalej.
    Muszę Ci się przyznać, że ledwie zerknęłam na resztę rozdziałów, ponieważ naprawdę nie mam sił wszystkiego teraz ogarniać, więc możliwe, że moja powyższa wypowiedź jest bez sensu... *Zaraz, what?* (Tak, boli mnie głowa..)

    Wyłapałam jedną (!) literówkę, brak paru przecinków i niewiele powtórzeń, więc jest naprawdę dobrze! Gdy rzuciłam okiem na prolog (a może to był rozdział pierwszy?), zwróciłam uwagę na fragment "[...] 1 miecz świetlny", powinnaś wiedzieć, że w tym przypadku liczba powinna być zapisana słownie.

    Cóż, może z tej Laurel coś jeszcze będzie, ciekawe co jej mistrz zamierza z tym zrobić... Będzie bolało?
    Ciekawa historia z tym znamieniem, naprawdę masz za to dużego plusa..
    Więcej nie dam rady. :< Mam jeszcze trzy blogi do ogarnięcia, ale do Ciebie wkrótce wrócę z powrotem.
    Pozdrawiam!
    NMBZT!

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej! Dzięki, że wpadłaś.
    O, z tą Laurel to zawiła sprawa.
    Chodzi o jej pochodzenie... no dobra. Bez spoilerów.
    NMBZT ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okej, rozumiem. W takim razie nadrobię co trzeba. ;)

      Usuń
  7. Ok będzie to szybki i krótki komentarz bo nie mam weny. Lauren jest naznaczona tak jak Padme- ciekawe... Ja chce więcej Soki i jestem pewna że May i Lauren to siostry
    Rozdział genialny
    NMBZT

    OdpowiedzUsuń
  8. http://wojnamocy.blogspot.com/2016/03/inwazja-liebster-blog-award.html

    zasłużyłaś na to

    OdpowiedzUsuń
  9. No jak zwykle dużo Obi-Wana.
    NMBZW

    OdpowiedzUsuń