Strony

wtorek, 15 marca 2016

Rozdział 14

- O czym gadacie? - May podbiegła do basenu ( Momencik. Zapomniałam po co ona poszła do tego domu. Muszę sprawdzić xd. Dobra, mam). Miała już czyste ręce, a w prawej trzymała paczkę żelków.
- Skąd masz? - Ahsoka łapczywie spojrzała na zawartość siatki. Nie była teraz Ahsoką Tano. O nie. Była łapczywym, okrutnym wilkiem, który za wszelką cenę dąży do zdobycia gumowego jedzenia. Jej dziki wzrok objął całe podwórze Bonterich. Była wściekła, bezwzględna dla wszystkich i wszystkiego. Jej jedynym celem były one: żelki. Kochała je. Zrobiłaby dla nich wszystko. Zabiła każdego. Poślubiłaby je. Były teraz sensem jej życia, jej istnienia. Nie każdy tak potrafi. Togrutance ślinka pociekła. Była zdesperowana, pragnęła nieba, jakim były gumowe słodycze. Ostrożnie i bardzo powoli zniżyła wzrok. Szykowała się do skoku - Mogę jednego? - Zapytała głosem barmana (Dobra. Totalna głupawka!!!! Odbiło mi! Ale żelki ponoć mogą zawrócić w głowie).
- Jasne - Spokojnie powiedziała May i wyżerała dalej niebiańską chemię. Anakin też się skusił, aczkolwiek nie wariował tak, jak Ahsoka.

Obi-Wan wracał ze spotkania. Z 7 godzin na 12 przespał. Teraz był w różowym barze lalek Barbie, ale ku jego zdumieniu 9/10 senatorów przyszło za nim.
- E tam. Wracam do domu - stwierdził po czym udał się w kierunku wyjścia. Już miał przekroczyć próg, ale coś go zatrzymało. To Moc. Ktoś wrażliwy był tu, w środku. Czuł to. Ale kto...? Podszedł do ściany. Skupił się. Nagle poczuł to jeszcze mocniej.
- Co pan robi? - przed nim stała mała, może siedmioletnia dziewczynka. Miała piękne, głębokie niebieskie oczy i długie, jasnobrązowe włosy. Była szczupła i drobna.
- Kim jesteś? - spytał opiekuńczo dziewczynkę. Już wiedział, skąd ta moc: od niej. Biedne, małe dziecko, które najwyraźniej miało coś oznaczać.
- Nie wiem.
- Jak to: nie wiesz?
- Znam tylko swoje imię - odpowiedziała. Miała na sobie niebieską bluzkę i jeansy tego samego koloru. Była chyba przestraszona.
- A jak Ci na imię? - spytał Kenobi. Nagle wzrok dziewczynki się zamglił.  Oczy, z głęboko niebieskich zrobiły się czarne. Jej twarz stała się zimna jak lód. Ale najgorsze było to uczucie... obecność Ciemnej Strony.
- Czego chcesz? - odezwała się siedmiolatka. Jej głos był twardy i nieprzyjemny. Powoli odwróciła się tyłem do zszokowanego mistrza Jedi i zaczęła uciekać...
- Ej! Dokąd biegniesz? - zawołał za nią Kenobi i rzucił się w kierunku dziecka. Bardzo trudno było ją tu gonić, zważywszy na tłumy pijaków. Wreszcie ją zobaczył. Stała pod ścianą i opierała się o nią. Była wyczerpana. Po chwili zemdlała. Nikt nie zwrócił na to uwagi, nikt nie podszedł do dziewczynki. Tylko Obi-Wan prędko podbiegł do nieprzytomnej. Miała osłabione, wyziębione ciało. Trzęsła się z zimna.
- Na lorda Sithów - mruczał Kenobi. Szybko zebrał w sobie siły i podniósł dziecko. Teraz ewidentnie nie było w niej ani grama Ciemnej Strony Mocy. Znów była mizerną dziewczynką w niebieskiej bluzce. Mistrz szybko wyniósł ją z lokalu. Było już ciemno, a ulice Onderonu pachniały świeżym, nocnym powietrzem. Jedi położył małą na trawie w jakimś parku nieopodal baru Barbie. Zdjął swoją szatę i przykrył dziecko. Po 15 minutach otworzyła oczy.
- Nie rób mi tego! - Wrzasnęła i gwałtownie się podniosła.
- Czego? - przestraszył się Obi-Wan.
- Kim pan jest? I gdzie ja jestem...? - panikowała.
- Spokojnie. Nic Ci nie zrobię. Jestem... Obi-Wan. Aktualnie leżysz nieopodal baru. Nie martw się, nie mam złych zamiarów wobec Ciebie. Pytałem tylko jak masz na imię.
- Ja...? - Jej wzrok zrobił się jeszcze bardziej bolesny, jeszcze bardziej bezradny - La.. Laurel.
- Cześć, Laurel. Miło mi ciebie poznać. Jesteś wyziębiona. Napijesz się gorącej herbaty? - Spytał podając jej kubek z napojem, który dziewczynka błyskawicznie pochwyciła i zaczęła pić zawartość. Wreszcie, gdy kubek był już pusty odezwała się.
- Masz jakiś dom?
- Nie za bardzo. Jestem tu gościnnie. Mieszkam w pewnej willi...
- Aha. A co teraz będzie ze mną? - spytała.
- Nie wiem... ale na pewno Ci pomogę. Jesteś... bardzo ważna dla świata.
- Czyli? - zaniepokoiła się Laurel.
- Jesteś... wrażliwa na Moc. To znaczy, że...
- Wiem co to znaczy! - przerwała mu - jestem jak Sithowie!
- Ale... nie. Jesteś jak Jedi: dobrzy rycerze.
- Ale ja nie znam żadnych Jedi... - upierała się.
- Ani Sithów - stwierdził Kenobi, a dziewczynka zniżyła wzrok. Miała zbyt dużo przeżyć jak na ten dzień. Jak na jej nędzne życie: w wieku roczku została porzucona przez nie wiadomo kogo i osierociała. Jedynymi ludźmi których znała byli Sithowie: a właściwie jeden. Był zupełnie inny niż Obi-Wan. Aż się zdziwiła, że nie każe jej samej się podnieść i daje jej herbatę... to było jak sen. Jak marzenie. Sithowie traktowali ją dobrze. W ten surowy sposób uczyli ją, jak przeżyć i jak stać się dobrym wcieleniem zła. I jeszcze ten znak...
- A skąd możesz wiedzieć, że nie znam Sithów? - spytała go.
- A znasz? - Obi-Wan wyraźnie się zaniepokoił - wiesz chyba, że Sithowie są źli.
- Znam i nie uważam, żeby źle mnie traktowali. Oni mnie tylko uczą - stwierdziła. Kenobi się przestraszył. Biedne, małe dziecko. Tyle mocy, którą Ciemna Strona chce wykorzystać. Małe dziecko, które jest głodzone i torturowane... ma przecież ślady w postaci siniaków. Jest taka chuda i mizerna... i ten napad złości, czarne oczy... to musiało się z czymś wiązać.
- Chodź - podniósł się - i zapomnij o Sithach. Zabiorę Cię w bezpieczne miejsce. Tylko... - Uklęknął na kolano, aby być wysokości Laurel - nie możesz nikomu mówić o tym, że jesteś wrażliwa na Moc. Ani nie możesz się sprzymierzyć z Sithami. Rozumiesz?
- Ale... rozumiem, Obi-Wan - zasmuciła się dziewczynka. Przecież musiała się sprzymierzyć z Sithami... to było jej przeznaczenie. Należała już do Niego...

***

Ahsoka, Anakin i May obrzucali się poduchami. Lux załatwił im większy pokój. No, mniej więcej 10 razy większy niż poprzedni. Każdy miał wypasione łóżko i własny stolik nocny. No i oczywiście przestrzeń do walki na poduchy. Było świetnie, i naprawdę współczuli Obiemu, że tak długo siedzi na obradach senatorów. Wreszcie usłyszeli dzwonek do drzwi. May poszła otworzyć: w drzwiach stał jej mistrzuniu.
- Hej! Żyjesz, mistrzu? - zapytała z uśmiechem.
- Nie. A teraz czas pobawić się trochę nielegalnie - zakończył temat i wszedł do środka.
- Ty i  nielegalnie? No okej...? Coś mi tu nie gra. Co się stało? - zdziwiła się.
- Mamy gościa. Ona nie może być zauważona. Musi wejść przez okno.
- Ale... my już nie mieszkamy w tym pokoju. Dostaliśmy lepszy - stwierdziła - no i kto to w ogóle jest?
- Nieważne. Musimy ją wciągnąć przez okno niezauważeni - Nakazał Obi-Wan.
- Doobra? Mogę ci pomóc, mistrzuniu. Ale nie chcę oberwać - zakończyła tym optymistycznym akcentem May.

_______________________________________________________

Hura! Mamy nowy rozdział! I pojawia się nowa postać ^^. Sonia pouczyła mnie, że nie stawiamy wielkich liter po myślniku, więc mam nadzieję, że wykonałam zadanie xd. Ponadto już niedługo pojawi się nowa zakładka "postacie" ,  gdzie znajdziecie May i Laurel (między innymi). Epidemia LBA rozpoczęta!!! Haha... no dobra. Kończę.

Dedyk dla:
May!

NMBZW!!!

9 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Ok, mam nadzieję że Eira doceni że jej zajełam miejsce... Lauren? Mała sithanka <3 Niech się okaże że ma w sobie krew jakiegoś mrocznego lorda sith proszę.... Okey nie mam weny na komentarz ale znając Eire jak się tu przyczołga to dostaniesz pół strony kom. Czekam nn
      NMBZT

      Usuń
    2. Dostałam wiadomość od Nicol i przybyłam!
      Dziękuje Nicol za zajęcie miejsca <3 Jesteś cudowna ale skąd wiesz, ze się rozpiszę? Może ja nic nie mam do powiedzenia? No dobra nie będę tu prowadzić kłótni tylko zacznę pisać co sądzę o rozdziale...
      To może złe wieści - znalazłam nic nie znaczące literówki i było ich tak mało że się nie doczepie.
      Loren! A znaczy Lauren - super.
      Laurem, Lauren, Lauren, Laurem, Lauren, Lauren, Laurem, Lauren, Lauren, Laurem, Lauren, Lauren, Laurem, Lauren, Lauren, Laurem, Lauren, Lauren, Laurem, Lauren, Lauren, Laurem, Lauren, Lauren, Laurem, Lauren, Lauren, Laurem, Lauren, Lauren, Laurem, Lauren, Lauren, Laurem, Lauren, Lauren,
      No a więc kocham Lauren jest świetna i ja tak samo jak Nicol chce żeby była córką jakiegoś Sitha może być córką Doku nawet... No dobra bez przesady Doku i córka? O to się nie klei... Co by tu napisać OBI!!! Obi wystraszył małą dziewczynkę oj nie ładnie. Czemu nie mogła wejść przez normalne drzwi tylko przez okno? Dobra ja chcę akcję miedzy Anakinem a Soką oraz akcje między Soką a Luksem !!!
      Jutro sprawdzian z chemii a ja nic nie umiem :( Oj dwója na bank gwarantowana... Pały nie dostane bo coś na pewno wypaćkam. Dobra ale schodzimy z tematu... Rozdział fajny i czekam na neksta

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Odjazdowy rozdział:D Jestem ciekawa co z Laurel i kim w końcu zostanie :D Nie mam weny na kom więc NMBZW

      Usuń
  3. Hejo! Dziękuję za dedyka ^^. Laurel? Będę ją chyba lubiła bardziej niż May. No, zobaczymy. Akcja się coraz bardziej rozwija, jest coraz ciekawsza. Tylko zauważyłam jedną rzecz. Jeden wątek rozpoczelas - ten z Padme i Sithem, który chciał ja porwać, a także z tym, że jest wrażliwa na moc. Zanim zaczniesz kolejny, zupełnie nowy wątek z tą Laurel powinnaś chyba skończyć tamten, bo czy dasz radę oba wątki na raz pielęgnować kontynuować i wyjaśnić? A może już zapomniałam o tym z Padme? No nieważne, NCSMBZT

    OdpowiedzUsuń
  4. Żelki! Soka podziel się ja też chcę! Żelki 4ever!
    Obi i nielegalnie? Oj zmieniasz ty go... na lepsze! Laurel jest fajna i mam nadzieję, że nie będzie robiła Jedi BUM i że będzie dobra. I rozwalą Sithów i będzie fajnie i miło i będą się żelki z nieba sypać.
    Ogólnie super rozdział, wszystkim Sithom trzeba zrobić BUM, a Laurel wychować na fajną Jedi.
    Czekam nn.
    NM i żelki BZT!

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja mam nadzieję że Laurel wyszkolą sithowie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Bar BARBIE. Serio?
    Super. I proszę o dedyk. No i oczywiście czekam na nexta
    NJICSMBZW

    OdpowiedzUsuń