~2 miesiące później~
Ness po raz kolejny musiała interweniować. Oddział
droidów napadł na grupkę zbliżających się dzieci, które przechadzały się po
wąskich uliczkach Coruscant. Ostatnio planeta ta coraz bardziej pustoszała.
Jako, że była to stolica, największa liczba separatystów gromadziła się właśnie
tu. Wojna chyliła się ku końcowi, jednak nie byłoby to zwycięstwo Republiki.
Klony walczyły ile mogły, lecz ostatnio dziwnie się zachowywały. Były jakby
słabsze, mniej oddane.
Za to ona… ona była szczęśliwa. Wojna, wszechobecny
strach i cierpienie nie były w stanie przytłoczyć myśli, że ma dom i rodzinę.
Przyjaciół. Nauczyła się przez te dwa miesiące wiele. Anakin stwierdził, że jest
już niemal na poziomie Ahsoki, na co Ness zareagowała niekontrolowanym
śmiechem. Spełniała swoje marzenia. Mimo to wiedziała, że musi być inna niż
pozostali Jedi. Oni nie nauczyliby się tego w tyle czasu.
Poza tym
zrobiła coś jeszcze.
Minął kolejny dzień. Wróciła do apartamentu Padme, w
którym senator pozwoliła im się zatrzymać jak długo chcą.
Zaparzyła kolejną herbatę i zjadła wegetariańskie
kanapki z serem.
– No cześć! – powitał ją Nicolas – Co tym razem za
wieści ze świat przynosisz?
– A no nic takiego. Kolejny trening. Kolejny wycisk.
Ale za to jestem na tyle umiejętna, żeby skopać ci tyłek, jak mnie za bardzo
wkurzysz. – Powiedziała, gryząc kolejny raz swoją kanapkę. Nicolas był jej
najlepszym przyjacielem, dlatego też tylko on wiedział o jej treningach z
Skywalkerem.
– To dobrze. Han powinien wrócić za jakąś godzinę.
Szkoda tyko, że nigdy nie mówi, dokąd idzie.
– Trzeba by z Laurel pogadać. Ona mimo wszystko
najbardziej się z nim trzyma. – stwierdziła, biorąc łyka herbaty.
– Ness… muszę ci coś powiedzieć. – zaczął, a na jego
twarz wstąpiły rumieńce.
– Co takiego? Wszystko w porządku?
– Muszę wracać na Onderon. – powiedział. – Chciałem to
zrobić już dawno, bo… Ja ci nie mówiłem wszystkiego. Mam pewne problemy z
tamtejszymi… Nie chcę, żeby wam się coś stało. Ode mnie najlepiej trzymać się z
daleka. Mam ciężką przeszłość. Te dwa miesiące były najlepszymi w moim życiu,
ale nie mogę…
Dziewczyna patrzyła w osłupieniu na swojego
przyjaciela. Nie spodziewała się, że on może kiedyś odejść. Był jej potrzebny,
wspierał ją, pomagał. Nigdy nie sądziła, że ją opuści.
– Nico… Nie możesz teraz mnie zostawić. Posłuchaj, nie
tylko ty masz ciężko. Chodź, coś ci pokażę.
Po chwili znaleźli się na dachu wieżowca. Wokół
tętniło życie: ścigacze przemieszczały się po planecie, na dolnych poziomach
bary pękały w szwach od klientów. A tu było cicho.
– Ness nie jest moim prawdziwym imieniem. –
powiedziała po chwili. Nicolas uważnie słuchał dziewczyny. Nic nie powiedział.
– Jestem dziewczyną, która w wieku pół roku straciła
rodziców. Spłonęli w wielkim pożarze, a mnie znalazła pewna staruszka. Ona
wychowywała mnie do dziesiątego roku życia, kiedy… odeszła. – Mówiła to cicho,
ale w jej głosie było czuć wielki ból. – Moje prawdziwe imię spłonęło wtedy,
kiedy cała moja rodzina. Został tylko popiół. – to mówiąc zdjęła z szyi coś w
rodzaju naszyjnika z lusterkiem. Ale tam nie było niczego takiego, tylko
zdjęcie. Ukazywało one dwoje rodziców i dziecko.
– Czy to…
– Mam na imię Anastazja. To zdjęcie… to ja i moi
rodzice. Spłonęli w wielkim pożarze na Coryor. Straciłam wszystko. –
powiedziała, a po jej policzkach spłynęły gorzkie łzy.
– Ale ja nie wiedziałem, Ness. Posłuchaj…
– Nie mów nikomu. To moja największa tajemnica. I
dlatego też tak bardzo pokochałam to życie tu. Wśród was. Zyskałam szansę,
nawet na bycie wojownikiem. Ale ty chcesz mnie zostawić. Jesteśmy przyjaciółmi.
Jestem w stanie porzucić przeszłość. Zobacz, May się udało. Ma rodzinę, Laurel
też z tego wyszła. Ja też mogę. Ale potrzebuję was. – na jej twarz wstąpił
wyraz nadziei.
– Ale jak mnie znajdą to mam przerąbane. Mówię ci, mam
brudne interesy na tej zapchlonej planecie. – Nicolas wbił wzrok w niebo.
– To nic nie szkodzi. Zapomnisz o nich. Oni o tobie. –
nalegała.
– Nessie, nie wiem co powiedzieć. – zaczął – Gdybym cię
teraz zostawił musiałbym być skończonym durniem.
– Po pierwsze, to nie mów tak do mnie. Po drugie: wiedziałam
że mnie nie zostawisz – przytuliła się do niego z całej siły.
– No dobra. – zaśmiał się – Przysięgam, że cię nie
zostawię.
– To cudownie, a teraz chodź, coś ci pokażę. – Ruszyła
w kierunku wnętrza budynku. Gdy byli już w środku weszła do swojego pokoju.
Odsunęła jedną z szuflad, po czym wyjęła z niej strój. Był to czarny kombinezon
oraz fioletowa maska.
– To jest mój sposób – zwierzyła się – Jestem kimś w
rodzaju Superbohatera. Staram się pomagać pojedynczym osobom, małym grupom
społeczeństwa. To jest moje zadanie, Nico. Pomagam im i zwalczam droidy. I nikt
nie wie, kim jestem. – Odwróciła się do niego twarzą. Jej oczy były wielkie i
czarne, lśniące w blasku księżyca wpadającym przez okno. – A teraz chyba pójdę
spać.
– No to ja też – zaśmiał się – Dobranoc, śpiąca kró…
– Nie mów do mnie tak. Dobranoc – uprzedziła go, po
czym udała się do łazienki.
___________________________________________
Ufff, jestem.
Skończyłam to, trochę krótkie, ale to chyba nie przeszkadza.
Rozdział o niczym w sumie, chociaż moźna się dowiedzieć imienia Ness. Pod koniec dostałam weny, więc trochę napisałam. Mam nadzieję że nie jest tragicznie nudne. Już niedługo powinnam to rozkręcić.
Dedyk dla tych, co to w ogóle jeszcze czytają.
Jestem! PIERWSZA! Magda, dużo osób to czyta. Te rozdziały są genialne. Anastacja! O moją przyjaciółka! Dzieki za dedyk�� nie zalamają się! Będzie dobrze z tymi komentarzami! Ja też taki kryzys miałam! Ja lecę nadrabiać! Pan
OdpowiedzUsuńOlga
NMBZT
Mam nadzieję ^^ dzięki że czytasz :)
UsuńPan Meg xP
Kochasz mnie, prawda?
OdpowiedzUsuńDobra, dobra, masz prawo skopać mi djupę za to że nie komentowałam ale i tak jestem Tatusiem.
Czekam sobie na mecz siatkarzy. Trzymam kciuki!
Za trzy tygodnie do szkoły... Ja nie chce :'( Generalnie to taka sytuacja.
Co tak krótko dzisiaj? I co tak mało Anakina? Pfff... Foch.
Tatuś wraca do swojego złoto-białego statku. Tatuś już wie jaki chce plecaczek, ale woli zwiedzać Galaktykę. I Tatuś liczy że mały brzdąc tutaj przyjdzie.
Tatuś aka White Angel aka Paulina
A kto tu mnie odwiedził? Ooo :3
UsuńSynek zawsze przyjdzie do Tatusia.
Dzisiaj krótko... w sumie to tak trochę zwatpilam, czy jest sens jeszcze pisać. Ale okazuje się że jednak.
Nowa MOTYWACJA! Może to mi doda weny.
Synek ;*:*
Jestem.
OdpowiedzUsuńAAA... Anastazja!
Skomentuję szybko, bo cooooś mi odbija. Znaczy... jestem zmęczona.
Ja czytam prawie wszyściutko, ale wiadomo... nie zawsze chce się komentować.
Rozdzialik piękniutki, czyściutki (co ja gadam? Pfff. Piszę?)
Ja się zmywam na dwa tygodnie.
Baju baj baj baj! Sue. ;x;x;x;x;x;x