Strony

sobota, 24 września 2016

Rozdział 42: "Jedi też się boją. Dlatego stworzyli swoją ideologię."



Nie tak to miało się skończyć, a raczej zacząć. Cała ta podróż nie miała sensu. Ness zdała sobie sprawę, że zaczęła myśleć jak stereotypowy Jedi. Nie była Jedi. Nie była i nie chciała być. Uważała ich ideologię za trochę… Przesadzoną. Ale nie w tym sęk… Czemu, do jasnej ciasnej, Rycerze Pokoju i Światła oceniali po okładce?  Nie wszyscy, oczywiście, ale znaczna większość. Dlatego tak ceniła Anakina. Był nieszablonowy. Niezwykły. On jako jedyny Jedi potrafił znaleźć granicę. Nie przesadzał, pokazywał emocje. Emocje są rzeczą ludzką. Nie można ich czasami zatrzymać. Czemu zabraniano kochać, przywiązywać się? Bo przywiązanie prowadzi do agresji. Miłość i nienawiść mają ze sobą tyle wspólnego.
Nieprawda. Anastazja Hero, szesnastoletnia dziewczyna, która jeszcze trzy miesiące temu była nikim, teraz stała na czele misji, jedynej nadziei na ocalenie przyjaciół. Byłą buntowniczką? Tak. Skrytą. Była pokręcona? Możliwe, ale co z tego? Może wybrać własną ścieżkę.
Ale czemu zrobiła coś zupełnie wbrew sobie? Ze strachu? Strachu, czyli rzeczy, której każdy wojownik powinien się wystrzegać. Ale czy ona była wojownikiem?! Tyle głupich pytań. Przecież zna na nie odpowiedź. Zna siebie. Potrafi dokonać wyboru. Nie zostawi tak Nicolasa. On najbardziej trzymał ją przy ziemi, kiedy chciała odpłynąć.
Nico, jej najlepszy przyjaciel. Czy był jej przyjacielem dziewięć lat temu, kiedy to zabił rodziców? Nie. Nie miała prawa do obrażania się czy przekreślania Dane’a. Znała go już na tyle dobrze, że dokładnie znała jego charakter. Będzie się zamartwiał i czuł winny, podczas gdy ona przemilczy sprawę. Nie mogła tak tego zostawić, o nie. Durna ideologia. Durne zasady, durny umysł, który kazał jej zrobić coś takiego.
Wybiegła z pomieszczenia, kątem oka analizując, że właśnie lądują na Deymore, jednej z pomniejszych planetek układu Coryor. W tych okolicach odebrali ostatni sygnał statku Obi-Wana i Anakina.
Drzwiczki do sterownicy otworzyły się. W środku siedział on. Nicolas Dane, wpatrzony w miliony guziczków i przycisków na panelu sterowania. Co chwila coś regulował, przekręcał, wciskał. Szczerze, to dziewczyna nie rozumiała zbyt wiele z tego, co jej przyjaciel robił. Miała ogromne szczęście, że poleciał z nią. W tej chwili nie była w stanie wypowiedzieć słowa. Czemu?! Przecież nic takiego się nie stało. Pod pewnym względem. Poczucie winy jednak nie dawało jej spokoju.

Lądowanie poszło perfekcyjnie. Dane spokojnie osadził statek na powierzchni Deymore. Anastazja stała i patrzyła tylko, jak chłopak smętnie podnosi się z siedzenia, kierując się do wyjścia. Widząc tam Ness, która wyglądała, jakby zaraz miała się rozpłakać, jego wyraz twarzy zmienił się z załamanego na bardzo załamany.
– Nico… Chodź tu. – Bez dalszego zbędnego gadania podeszła do przyjaciela i wtuliła się w jego muskularną pierś. Czuła się bezpiecznie. Mogła spokojnie się wypłakać, wyrażając wszystko, co czuła. – Nigdy już tak nie zrobię. Strasznie cię przepraszam. Nie powinnam cię tak oceniać. Mam gdzieś twoją przeszłość. Liczy się to, co jest teraz. Przy nikim innym nie czuję się tak pewnie, jak przy tobie. Jesteśmy przyjaciółmi, których Anakin i Obi-Wan potrzebują. Rozumiesz?
– Powiedzmy – mruknął, ubierając słowa w swój charakterystyczny sarkazm – No to nie każmy im czekać. Nawet nie wiesz, jak ja nienawidzę czekania.
Śmiech Anastazji poniósł się echem po całym statku i połowie planety. Był to czysty, prosty śmiech radości. Radości z dobrej sprawy.
– Jesteś niesamowita. – Uśmiechnął się po chwili.
–Wiem. Ale będę jeszcze lepsza, kiedy wreszcie wyjdziemy z tego ciasnego statku, nie sądzisz? – Żwawym krokiem ruszyli w kierunku wyjścia.

~***~

Ahsoka siedziała z założonymi rękami, wpatrując się w cienie na ścianie. Z jej ust wydobywała się para, Togrutanka dygotała. Wyraz jej twarzy nie ukazywał strachu. Raczej buntownicze nastawienie. Były obrażona i wkurzona na tych bezdusznych złoczyńców. Chociaż wszystko było w sumie jej winą… Ale co mogła poradzić?! Lux napisał do niej wiadomość. Potem nie odezwał się, nie pisnął słowa. Nie mogła tak go zostawić.
Ale nie, oczywiście, to nie był on. To podstęp. Była przynętą dla Anakina. Czy to nie okropne? Czemu zawsze jest przynętą?! Jakby w ogóle się nie liczyła. Jakby była niegroźną mrówką, którą broni ktoś, kto się liczy. Była traktowana jak drugorzędna osoba, jak pies przy swoim panie Skywalkerze.  Nie dość, że też umierała z chłodu i głodu, to nikt nawet nie próbował jej uratować. Nie słyszała żadnego zamieszania, nigdy.Czy jej mistrz ją opuścił? Niemożliwe.
Wiedziała, że wkrótce wparują tu z Obi-Wanem i zajmą się tymi całymi okropnymi porywaczami. A konkretniej przemytnikami zboża. Tak, właśnie. Dziwne? Tak. Ale co mogła zrobić? Każdy, kogo napotkała w tym więzieniu, był zły. Słuchał ich oczywiście „tajemniczego przywódcy”, który ukrywał się w podziemiach, usiłując zdobyć władzę nad galaktyką. Niezbyt oryginalne, ale prawdziwe.
A ona siedziała sobie w jednym z więzień, na zimnej, kamiennej podłodze. Nie miała przy sobie miecza, nie potrafiła się stąd wydostać. Jedyną jej nadzieją była… cierpliwość. Ironia czy głupi żart? Bynajmniej nie cierpliwość była jej mocną stroną.
Wpatrując się pusto w ścianę, po czasie zauważyła ruch. Jakieś niewielkie stworzenie zbliżało się do niej… O nie. Czy to możliwe, że potwory kontrolujące umysł znalazły się tutaj? Czy była na Geonosis? Wzdrygnęła się. Pamiętała dobrze, jakie potwory zaatakowały ich wtedy. Cały oddział klonów był zarażony, a także Barriss Offee… Właśnie, Barriss. Czy ona o niej pamięta? Co teraz może robić ta stara przyjaciółka?

~***~

Anakin odetchnął głęboko, po czym przekroczył próg domu. Słońce ledwo świtało, wszyscy jeszcze spali. Ale wiedział, że lada moment może się to zmienić. Bezszelestnie wślizgnął się do pokoju, delikatnie opadając na łóżko obok Obi-Wana. Jedi spał spokojnie, sapiąc cicho. Skywalker pomyślał, że to śmieszne. Taki wielki, potężny mistrz też ma swoje słabości. Bo Wybraniec wiedział, że on sam jest niedoskonały. Bał się o Ahsokę, bo był do niej przywiązany. Troszczył się o Padme, bo była jego żoną. Czy to można nazwać niedoskonałością? Dla Jedi – tak. Dla innych… Nie. Nie ma innych. Jest Rycerzem światła. Zrobi wszystko, żeby chronić swoją ukochaną, która jest w piątym miesiąc ciąży, i zrobi wszystko, aby uratować małego Smarka, który tkwił samotnie gdzieś w podziemiach.
Z tymi myślami położył się do łóżka, oddychając spokojnie. Wczuł się w moc. Jego posłanie było Mocą, powietrze, którym oddychał było Mocą, a także on sam. Jego muskularne ciało, przystojna twarz. Jego wielkie serce, jego buntowniczy charakter. Wszystko, co czyniło go Wybrańcem.
Usłyszał w głowie cichy głos. Przepełniony Mocą. Słyszał go z drugiego końca Galaktyki.
Mistrzu, wróć po mnie”.

 ____________________________________
Siemaneczko :)
Od dzisiaj postaram się wstawiać regularnie w soboty, ale nie obiecuję. Szkoła była naprawdę kłopotliwym kłopotem. No, ale zostawmy szanowne placówki oświatowe i przejdźmy do konkretów. Cieszę się, że udało mi się napisać ten rozdział. Musyka Katy Perry bardzo mi pomogła, a się tego nie spodziewałam xD 

Dedyk dla... hm, niech będzie Sue <3

NMBZW!

3 komentarze:

  1. Dziękuję za dedyk! :*
    Woooow! To jest Twój zdecydowanie najlepszy rozdział. ZDECYDOWANIE! :)
    Ness, też się z Tobą zgadzam. Ideologia Jedi jest przesadzona. Niestety wstrzymywanie emocji czasem prowadzi do Ciemnej Strony... Nie żeby to było złe, czy coś. xdd
    Ale dzisiaj wena mnie dopadła! To niesamowite. Cud.
    Necolas! Nowy parring! Ness i Nicolas... Aww! <3
    Anakinie, ratuj swoją padawankę! JUŻ!
    Czekam niecierpliwie na następne rozdziały! :)

    NMBZT! Sue. C;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz, jak kiedyś miło że piszesz taki komentarz! Bardzo dziękuję! Staralammsie i, do jasnej ciasnej, Zuza, zwracasz mi wiarę, że jest dla kogo pisać!
      NMBZT! <3

      Wnuczuś :*

      Usuń
  2. Super rozdział.
    Biedna Soka, jak ją mogą tak męczyć. Anakin, jak ją znajdziesz to ja pozabijam tych przemytników ok? Chociaż w sumie mogę ich sama znaleźć...
    Tak Ness filozofia Jedi jest trochę przesadzona, chociaż jest w niej trochę racji, no ale kto powiedział, że trzeba być idealnym.
    Czekam na next.
    NMBZT!

    OdpowiedzUsuń