Strony

czwartek, 25 lutego 2016

Rozdział 3

Czworo Jedi wskoczyło na dach startującego statku.
- Do środka! - Obi-Wan próbował przekrzyczeć huk silników maszyny. Wskoczyli po kolei przez wyjście awaryjne w dachu (Odwala mi XD) i znaleźli się w korytarzu niewielkiego, ale luksusowego statku.
- ... obrady w senacie. Najważniejsi senatorowie z różnych planet przybędą na spotkanie. - Usłyszeli głosy z drugiego końca pomieszczenia. Postacie się przybliżały.
- Właźcie do tego kantoru! - Anaakin wskoczył do małej salki, a pozostali za nim.
- ... senator Breux, a także senator Amidala. - Powiedziała jakaś kobieta.
- Tak. Zachowujemy szczególne środki ostrożności, pani.
- Mam nadzieję. To jedno z ważniejszych spotkań. - Odpowiedziała kobieta, najprawdopodobniej swojemu słudze.
- Strzał w dziesiątkę. - Skomentowała Ahsoka.
- Mamy szczęście. - Odetchnął z ulgą Kenobi.
- No nie wydaje mi się. Najpierw nawalił nam statek, potem uciekaliśmy przed jakimś glutem, a teraz napadliśmy na czyjś statek i chowamy się w śmierdzącej dziurze. Na dodatek ja nic nie piłam od 3 godzin!!! - Narzekała May.
- No to ty chyba nie wiesz, co to jest pech. - Skywalker odgarnął sobie włosy z czoła.

 ***

Po godzinie jazdy na gapę statkiem jakiejś dziwnej pani i po godzinie słuchania jęków May maszyna wreszcie wylądowała.
- Wychodzimy. - Zakomendowała Ahsoka po odczekaniu piętnastu minut od lądowania.
- Słońce! - Trzynastolatka odetchnęła z ulgą - Dotarliśmy. Przeżyłam! A teraz chcę pić!
- Okej, idziemy do okolicznego baru. - Obi ruszył przed siebie, a pozostali za nim.
W barze funkcję kasjera pełniła jakaś dziwna paniusia rasy Jabby, więc na początku się wachali. Na szczęście okazało się, że Panna Glutowata nie jest zła, tylko mega, mega głupia. Na swojej pokrytej brodawkami twarzy nosiła obleśny, różowy makijaż. Używała chyba najmocniejszych słodkich perfumów na świecie, bo w całej knajpie pachniało tylko nią. Gdy wreszcie dostaki po butli wody i wyszli z baru Różowych Lalek Barbie (No co, ta sprzedawczyni jest bardzo do nich podobna!), usiedli w jakiejś ulicznej kafejce i zaczęli myśleć.
- Gdzie jest budynek senatu...? - Spytała Obi-Wana Ahsoka.
- Dwie uliczki dalej, na głównym placu.
- A gdzie my będziemy mieszkać...
- To oni. - Kobieta w wielkiej, białej sukni przerwała pytanie Ahsoki. - Weź ich.
Cała czwórka zaczęła gorączkowo się zastanawiać, o co chodzi tej dziwnej osobie. Jej głos brzmiał znajomo... ale skąd oni go znali...? Królowa Biała Suknia podeszła do nich wraz zjakimś może szesnastoletnim chudym chłopakiem i niziutkim, zgarbionym człowiekiem.
- Kim jesteście, i jakim prawem wtargnęliście na nasz statek?! - Oburzona pani wyciągnęła do nich rękę, w której trzymała coś w rodzaju tableta. Na ekranie pojawiły się sceny z monitoringu, jak Jedi wskakują do środka, a potem jak chowają się w kantorze.
- I co wy na to? - Wściekły, wysoki chłopak zmierzył wzrokiem całą czwórkę.
- My nic nie zrobiliśmy... - Ahsoka czuła, że nie chce wyjawiać prawdy, ale musiała to zrobić. - Bo my tu lecieliśmy z... - Anakin spojrzał ostrzegawczo na togrutankę. - To znaczy... my lecieliśmy tu w pewnej ważnej sprawie, ale nasz statek rozbił się na Tatooine. - Tano spojrzała z wyrzutem na May - Musieliśmy uciec przed Jabbą De Hutt. A musieliśmy szybko dotrzeć na Onderon. Tu chodzi o życie... Senator Amidali.
Na te słowa kobieta w sukni złagodniała.
- Kim jesteście? Możecie mi zaufać. Jestem senator Minnea Bonteri (Nie znałam imienia, więc wymyśliłam). To jest mój syn, Lux Bonteri.
- Jesteśmy grupą... specjalnych ochroniarzy. - Powiedział Obi-Wan.
- Świetnie. Bo widzicie, jutro w południe odbędzie się rada senatorów. Dodatkowa ochrona nie zaszkodzi, prawda...? W zamian za to, zapewnię wam pokoje w mojej rezydencji.
- Dobrze, zgadzamy się. Jestem Anakin, to jest Obi-Wan i Ahsoka. I jeszcze May.
- Świetnie. Synu, zaprowadź proszę gości do naszej willi, a ja udam się na spotkanie. Groogge, idziemy. - Powiedziała pani do swego sługi.
- Proszę zaczekać! Pójdziemy z panią, jako dodatkowa ochrona.
- Anakin, ale ja nie chcę! NIenawidzę... - Zaczęła Ahsoka.
- A moja pa... moja koleżanka zostanie z pani synem.
- Świetnie. Chodźmy! - Powiedziała kobieta zostawiając za sobą togrutankę warczącą na Anakina i swojego chudego syna.

________________________________________________________

Miałam wstawiać rozdziały co tydzień, a wstawiam 2 dziennie :) No dobra w poniedziałek szkoła, także trochę zwolnię. Dostałam nagłego ataku weny i nie mogłam czekać do jutra. No dobra, kończę bo nie wiem co tu jeszcze napisać XD.

Dedyk dla:
Bariss Offee!!!

MNBZW!!!



10 komentarzy:

  1. Nie przypominaj mi. Ja nie chcę do szkoły!
    Rozdział super i chcę Luksokę! Bar różowych lalek barbie. Hihi. Lux wcale nie jest jakiś bardzo chudy, ale spoko. Od kiedy Obi-Wan się tak zachowuje? Chyba od kiedy nim jesteś. :P Czekam na nexta.
    NMBZT!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za dedyk :) Rozdział super. Najlepszy był bar Różowych lalek barbie. Do boju wielka czwórko! NMBZT!

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj znam to ja też na początku wstawiałam dwa rozdziały dziennie... Teraz nie mam już tyle weny co wcześniej... Zgadzam się z Emily że Lux nie jest przecież taki chudy! Czekam na Luksokę :D No nwm co jeszcze napisać... Czekam nn i zapraszam do mnie
    NMBZT

    OdpowiedzUsuń
  4. Bar różowych lalek najlepszy... Luksoka nie mogę się doczekać. Czekam na następny i zapraszam do mnie.
    NMBZT

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. Ale wpadka. Bonteri! Szykuje się Luxsoka. Ja nie mogę ale fajnie. Jest super. Fajnie jest. May mnie rozwala swoich zachowaniem i charakterem. Spuer jest czekam na kolejny.

      Usuń
    2. Super że ci się podoba. A ja czekam na twój rozdział :). Mogę już w sumie zdradzić, że teraz szykuje się taki one-shot... Dobra. Nieważne.
      NMBZT!!!

      Usuń
  6. Źle napisałaś "NMBZT" a nie MNBZT. Ale co tam i tak rozdział super.
    NMBZT

    OdpowiedzUsuń