Strony

wtorek, 19 kwietnia 2016

Rozdział 26: "Tylko razem"

- Laurel! - wrzasnął Han. Ale dziewczynka go już nie słuchała. Zostawiła za sobą szepty ciężkiej, krwawej i okrutnej przeszłości. Odkąd tu trafiła, pod opiekę May i pozostałych Jedi, czuła się zdrajcą. Była kompletnie inna, ale wszystko to zamknęła w sobie. Może wszystko zakończyć za sprawą jednego, małego ruchu.
Spojrzała ostatni raz na brata. Jego oczy szkliły się łzami. Mało znał siostrę, nawet prawie w ogóle. Ale nie chciał niczyjej śmierci, tym bardziej, że czuł z Laurel wielką więź.
- Żegnaj... - szepnęła, po czym skoczyła. Solo wrzasnął głośno. Wychylił się za barierkę - Laurel znikała wśród pojazdów, ludzi i innych latających maszyn.
- Umrzesz... umrzemy... tylko razem. - poszedł w ślady dziewczynki. Jednak szybko się opamiętał i wyszedł z transu "umieramy". Skoczył, ale nie dla samobójstwa.
- Złapię... - natychmiast przestał mówić. Przy takiej prędkości ślina wlatywała mu do oczu.
Rozejrzał się. Laurel spadała niewiele niżej - była lżejsza. Wkrótce znajdą się na tym samym poziomie.
Chłopiec postanowił przybliżyć się do siostry. Rozpaczliwie machał rękoma i nogami na wszystkie strony, ale nic się nie działo. Wreszcie byli na tym samym poziomie.
- Laurel! - wrzasnął mimo prędkości, od której robiło się gorąco. - Złap!
Chwycił zdziwioną dziewczynkę za rękę, a potem za drugą. Teraz spadali wolniej.
Mała usiłowała się obrócić, czy sterować lotem, ale to było niemożliwe.
- Uwa..! - próbował krzyczeć chłopiec, ale było za późno. Wpadli na maskę jakiegoś ścigacza wgniatając przy tym nieco karoserię.
Prowadził ciemnoskóry biznesmen. Nosił srebrny garnitur wysadzany brylantami, czarne okulary i okropnie drogi zegarek.
- Co to ma być?! - wydarł się.
Speszone rodzeństwo usiadło na masce.
- Przepraszamy... spadliśmy.
- SPADLIŚCIE?! Ten ścigacz jest wart fortunę! - oburzony bogacz zatrzymał pojazd.  - Wysiadać mi, ale już! - podleciał do najbliższej platformy lotniczej.
Rodzeństwo szybko wysiadło, a mężczyzna odjechał.
- Halo! - usłyszeli głos nad głowami - Platforma lotnicza B-336 zajęta! Prosimy o zejście z jej powierzchni! W przypadku zignorowania nakazu grozi wam śmierć! - lądujący transportowiec zbliżał się do przestraszonych dzieci, a pilot wymachiwał rękoma, na znak, aby się odsunęli.
- Chodź! - tym razem to dziewczynka odciągnęła brata na bok. Znaleźli się na cienkiej platformie, okalającej okrągły budynek. Półka miała zaledwie pół metra, więc trudno było się utrzymać na powierzchni.
Han usiadł dysząc ciężko. Siostra tak samo.
- A więc... co ci strzeliło do tej pustej głowy, co? Gdybym cię nie uratował...
- Dobrze. Ale ja tylko chciałam...
- Popełnić samobójstwo?! - oburzył się.
- Nie... to znaczy tak. Ale i tak się nie przydam! - Laurel dziecinnie wymachiwała nogami.
- Dobra, koniec tematu. Musimy jakoś wrócić do Świątyni, póki jeszcze się nie zorientowali, że nas nie ma - zakończył Solo.
- Dziękuję - dziewczynka niespodziewanie przytuliła się do zdezorientowanego brata. Łzy ściekały po jej gładkich policzkach. Han objął ją czule.
- Nie jestem misiem Puchatkiem, nigdy się nie przytulam - dodał chłopiec.
- Ja też nie. Ale jak jestem w... "depresji", to tak.
Stanęli jak wryci. A potem wybuchnęli śmiechem. Jakie bezsensowne problemy stwarzają sami sobie.
- Dosyć. Chodźmy już, bo spadniemy. - powiedział brat Laurel i wziął ją za rękę. - Nie martw się, przeżyjemy.
- Ale tylko razem - dodała.

***

Ahsoka zasnęła zaskakująco szybko tej nocy. Z jednej strony to dobrze, bo się wyśpi i jutro nie zawali. Ale z drugiej strony... myślała o Luksie Bonteri. Tęskniła za nim i nadal uważała, że nie należało go tam zostawiać samego. Był samotny, pogrążony w żałobie. Zresztą nie tylko on. Anakina też coś gryzło i wyraźnie było widać. Nie koniecznie negatywnie, ale jednak był jakiś nieswój. Łatwo było to zobaczyć.  Poza tym Obi-Wan też się zmienił. Zapewne dlatego, że martwił się o May i Laurel... i nie miał z nimi kontaktu. Ale może było coś jeszcze...? 
Dziwne czasy... 
Tano przewróciła się na drugi bok i zasnęła. 

Znajdowałam się... na Naboo. Dobrze pamiętam ten dom, w którym Anakin i Padme wzięli ślub. Byłam tam sekretnym gościem. Kochałam mojego mistrza jak starszego brata... mówił mi prawie wszystko i ja mu też prawie wszystko. 
Weszłam do środka. Roznosił się tu zapach róż i świeżego, wiosennego deszczu. Wielkie kolumny z białego marmuru podpierały wysokie sklepienie zdobione wieloma kolorowymi malunkami. Wielkie, przeszklone pomieszczenie było pełne słońca. W rogu stała kanapa, nieopodal fotel i drewniany stolik. Podłoga zrobiona z jasnego drewna była przykryta miękkim, beżowym dywanem. W sąsiednim pokoju dało się słyszeć krzyk... małego dziecka. Zaraz, jak to? 
Zaciekawiona podeszłam do różowych drwi. Zobaczyłam w środku... uśmiechniętą senator Amidalę. Trzymała na rękach dziecko. Obok stał Anakin, mój mistrz. On także miał niemowlaka w ramionach...
Wtedy do mnie dotarło. Ten sen może mieć ważne przesłanie...  Padme jest w ciąży!
 Usiadłam ciężko na kolorowej sofie. To wszystko wyjaśniało - dziwne zachowanie Amidali, jeszcze na Onderonie, wtedy w szpitalu. Także niepokój Anakina o żonę. To też tłumaczy zniknięcie tajemniczego znaku z nadgarstka kobiety... "gdy spotkasz rodzinę, znak Vouxa zniknie"... tak było w przypadku Laurel, więc to musiała być prawda. 
Podeszłam jeszcze raz, by zobaczyć, czy to po prostu nie wybryk mojej wyobraźni. Niestety, oni nadal tam byli... z dwojgiem dzidziusiów. "Nie, nie, nie. To nieprawda. Anakin nie mógłby..." zaczęłam, ale właśnie sobie uświadomiłam, że to możliwe. Wziął nielegalny ślub. To już samo w sobie jest wbrew prawu Jedi, a co dopiero dzieci...
Ale ja przecież, robiłam wszystko dokładnie w tym samym kierunku... 

 Padme Amidala obudziła się rano za sprawą promieni słońca. Ciepło ogrzewały jej delikatną twarz. Uśmiechnęła się.
W pewnym sensie patrzyła na tę planetę, jak zresztą wszyscy, negatywnie. Było tutaj tak starodawnie, mało swobodnie. Ale z drugiej strony łączył ją z tym miejscem pewien... sentyment. Było tu tak... dziko, naturalnie. Przypominało to jej rodzinną planetę Naboo.
Powoli zeszła ze swojego łóżka. Mimo, iż znajdowało się w nim mnóstwo piasku wyspała się jak nigdy. Szybko się ubrała i dyskretnie wyszła na dwór.
Widok o poranku zapierał dech w piersiach. Wschodzące słońce o barwie pomarańczowej wystawało lekko zza pagórka. Wokół rozciągała się farma, dalej łąka, aż w końcu "pustynia" pól uprawnych. Zboża rosły tylko na niewielkim fragmencie, reszta dopiero co zastała zasiana, więc większość stanowiły obszary pokryte spulchnioną, ciemną glebą.
Nagle Padme usłyszała zgrzyt podłogi za sobą.
- Przepraszam, mogę jakoś pomóc? - podeszła do niej dziewczyna poznana wczoraj, siostra Olli. Miała na imię Evie.
- Nie, dziękuję... przypatruję się tej pięknej panoramie. - Amidala łagodnie się uśmiechnęła. - wschodzące słońce to widok, który pamiętamy do końca życia, prawda?
- U nas to codzienność... - podeszła do niej. - Chce pani...
- Mów mi po imieniu. - wtrąciła Padme.
- W takim razie: chcesz zobaczyć, jakie mamy tu prace na farmie? Lekko nie jest. Dbamy o zwierzęta , inaczej nie mielibyśmy co jeść - Evie poprawiła swoje różowe kalosze, odgarnęła kosmyk czarnych włosów i ruszyła przed siebie, a za nią Amidala.
Podczas pracy koleżanki senator uświadomiła sobie, ile ci ludzie wkładają w to serca i pracy. Byli zcharowani, ale robili to dla swoich rówieśników i rodziców. W końcu: czego się nie robi dla rodziny?

***

Anakin wstał pospiesznie. Zobaczył, że nie ma jego żony. Jej jedwabna piżama leżała złożona na posłanym łóżku. Nie wkładając koszulki pobiegł przez korytarz i wyjrzał za drzwi do ogródka. Może to co robił nie wydawało mu się tak głupie, jakie w rzeczywistości było? 
Wybiegł na podwórko. Zastał swoją żonę wąchającą kwiaty w pobliskim ogródku, w towarzystwie czarnowłosej dziewczyny, która karmiła konie. Odetchnął z ulgą. 
Niewiele myśląc zawrócił i w szybkim tempie wskoczył do pokoju. Na szczęście nikt go nie zauważył. 
Położył się i jeszcze przez chwilę wsłuchiwał się w mamrotanie Obi-Wana. Kenobi co chwila pomrukiwał coś w rodzaju:
"- Miło... a jak się zwie? A co podchodzi...?" i tego rodzaju bezsensowne rzeczy.
Ahsoka natomiast miała ciężki oddech, jak na sen. Może miała koszmary? Opiekuńczo na nią spojrzał.
- Jeszcze dziesięć minut... - wymamrotała, a kąciki ust Skywalkera zaczęły się unosić.
- Śpij, śpij. Mamy czas. - wyszeptał i poszedł do łazienki się ubrać.

________________________________

Przybywam! 
Dostałam weny, a ten rozdział jest chyba najlepszy w moim życiu :D Chociaż nie wiem... starałam się, aby nie było błędów i korektowałam ten rozdział 2 razy. Chciałabym podziękować Tatusiowi i Kiwi, że w swój oryginalny sposób (poprzez gadki szmatki na Hangouts) zwracały mi nieświadomie wenę i natchnienie poetyckie (XD). Niestety, jak zawsze na koniec, wena mnie opuszcza przy notce :c Ale do pisania mam zapasy, także rozdział już niedługo. 
Kto wymyślił choroby?! Głupia, jedna, się uczepiła MNIE! Dzień przed konkursem.. no cóż. Przeżyję. 

Dedyk dla:
WSZYSTKICH!!!

33 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Olga, haha nie.
      "Dobrze pamiętam ten dom, w którym Anakin i Padme wzięli ślub. Byłam tam sekretnym gościem. Kochałam mojego mistrza jak starszego brata... mówił mi prawie wszystko i ja mu też prawie wszystko." - kurna, co to ma być. Jaka Ahsoka na jakim ślubie Anakina i Padme? WTF? Ale twój blog, nie wtrącam się... Ale Soka została padawanem Tatusia podczas wojen klonów, gdy był już mistrzem, a podczas ślubu był jeszcze padawanem... Ale nie wtrącam się... Nie...
      Rozwaliłaś mnie wstępem, z Anakinem wybiegającym z łóżka. Kurna, już to widzę :')
      Foch za to, że nie wysłałaś mi ani jednego fragmentu. Płaczę.
      Oglądałam wczoraj "Powrót Jedi". Nadal ryczę. To jest takie smutne. Dlaczego Anakin? Why? *ryczy*
      Czytam "Lordowie Sithów" i stwierdzam, że są genialni. Vader ^^^^^ *każdy kto mnie choć trochę zna wie, że tyle mi do szczęścia wystarczy* I Imperator. I nawiązania do 'Wojen Klonów". Ja koffam tą książkę. Dobrze, że nie posłuchałam się mamy.
      Uświadomiłam sobie, że piszę tu rzeczy bez sensu, ale mnie nadal kochasz, prawda Synku?
      Byłam dzisiaj sobie na pobraniu krwi w bluzie "Star Wars". I bosko.
      Dalej błędy w dialogach. Gdy czynność między dialogami nie dotyczy czynności mówienia np. "powiedział" "stwierdził" Piszemy dużą literą, a wypowiedź dialogową kończymy kropką.
      Wyjustowany tekst! Brawo ty! Teraz tylko nauczę Cię pisać akapity i będzie cud, miód, malinki. I półpauzy. Ale to już Word...
      Sialalalalalalalala... *ten fałsz i brak jakichkolwiek umiejętności*
      Da-dum *to łatwiejsze*
      *tutaj powinna znaleźć się twoja piosenka*
      Ja liczyłam, że Lauren *czy jak jej tam* skoczy i się zabije... Han, czemu skoczyłeś? Why? Bliźniaki działacie mi na nerwy, a wszystkich którzy działają mi na nerwy likwiduję. Da-dum.
      ""Nie, nie, nie. To nieprawda. Anakin nie mógłby..." zaczęłam, ale właśnie sobie uświadomiłam, że to możliwe. Wziął nielegalny ślub. To już samo w sobie jest wbrew prawu Jedi, a co dopiero dzieci..." - koffam razy dwa <3
      Anakin i Padme mają bliźniaki... Ciebie, Synku, zniosę ale Leia... Błagam niech to nie będzie ona! Teraz naszło mnie na skojarzenie z "Pamiętników Wampirów"...
      Mam nadzieję, że nie trzymasz teraz mózgu w lodówce (chociaż powinnaś) (tak jak ja)
      Idę pisać sen!
      May the Force (and "sialalalala") be with You! Always.
      Tatuś

      Usuń
    2. Jeśli cokolwiek zrozumiałam z tego powyżej, to jest fajnie. Tak, nadal Cię kocham 😙😙😙
      Synek 4EVER xD

      Usuń
    3. Kij z tym xD
      To dobrze, bo ja ciebie też :*
      Tatuś Always and Forever

      Usuń
    4. Tatusiu pamiętam o Tobie! Nie smutaj... tylko jutro pogadamy na Hangouts i będzie lepiej ^^
      NMBZT!

      Usuń
  2. I ja sobie zajmuje na potem xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jezu jestem! Przybyłam! Kto się ciesz? *cisza, tylko świerszcze grają* OK.. Magda, dumnam jestem z Ciebie ^^ Styl pisania ci się znacznie poprawił, mimo, iż znalazłam pewne literówki, ale nikt nie jest święty. Widzę, że ten ochrzan Kiwi ci dobvrze zrobił XD Tylkooo... Laurel... Hm.. Ja rozumiem, że jest dojrzałą jak na swój wiek, ale żeby *o ile dobrze pamiętam* siedmiolatka popełniała samobójstwo? Da what?! Za cholerę mi to nie pasuje do dziecka wjej wieku, ech... Doobra, bo wyjdzie, że sie tylko czpeiam XD Podoba mi się sen (?) Padme. Taki spokojny... Zupełnie inaczej niż u mnie XD
      Ja spadam, pisać 4 sezon
      NMBZT!
      Sonia <3

      Usuń
    2. Sonia, wróciłaś! ^^ Yaay xD
      Cieszę się, że styl pisania się poprawił , nadal bad tym pracuję c:
      Dzięki za Kom i
      NMBZT!

      Usuń
  3. Przybyłam, przeczytałam i teraz wreszcie skomentuje. Przyznaje to jeden z twoich najlepszych rozdziałów. Mega mi się podobał ^.^ I co tu napisać.... Ty nie masz weny ma podsumowania a ja na komentarz xD Styl pisania poprawił się (na lepsze rzecz jasna ;) ) Coraz mniej błędów a nawet jak jakieś są to nie zauważyłam i też nie chcę wytykać bo sama głąbem z ortografii i gramatyki. Gdyby nie to to bym miała same 4 i 5 z Polaka. Uu stop bo odbiegam. Czy mi się zdaje czy Obi się.... zakochał? Tia ja i moje teorie ale przyzwyczaj się xD bo zamierzam tu na długo zagościć (tak do momentu aż skończysz opowieść ;) ) Dobra na serio nie wiem co jeszcze napisać. Dopisuję twój blog do mojej listy ulubionych blogów.
    Czekam na next
    NMBZT!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hurra! I od razu, żeby nie było : czytam rozdział 23 u Ciebie i się pewnie niedługo doczekasz komentarza ^^ koniecznie Przyprowadź tu Cole'a Jay'a i Kelly c:
      NMBZT!

      Usuń
    2. To czekam na kom ^.^
      Kelly: *ciągnie Cole'a i Jay'a* Dostarczeni
      Jay: *w dłoni trzyma szczoteczke do zębów * Po co my tu? *zaczyna myć zęby *
      Cole: *zakłada koszule* Cos czuję że mamy nową robotę u Magdy.
      Jay: w sumie fajnie. Bo na ogół tylko Kelly jest obecna w komentarzach. Więc cześć Magda
      Cole: Hej
      Kelly: W sumie też jeszcze się nie przedstawilam. Cześć Magda :D *macha jak szalona*

      Usuń
    3. Jejejejjejeku! Hej Cole *wzdycha* i Jay i Kelly! Ale super! Jay i Cole zostają. Zabraniam odchodzić. Kelly was przypilnuje, prawda? Wow, jak tu się Ninjowo zrobiło. Witam w Zakonie Jedi. Jestem córką Obi-Wana. Przyjaźnię się z Luke'iem c: good morning ^^

      Usuń
    4. To powyżej jest bez sensu...

      Usuń
    5. Jay: *szturcha Cole'a* Chyba masz fanke
      Cole: Zamilcz. Pilnuj lepiej Nyi bo ci ją ktoś zabierze
      Jay: *podejzliwy wzrok* Masz kogoś konkretnego na mysli
      Cole: Nie.
      Jay: Mam pytanie. Ale mogę kilka razy sie ulotnić no bo wiecie... Nya i te sprawy....
      Kelly: Spokojnie jak na wojnie Magda. Przypilnuje tych dwóch. My lubimy lekko zwarjowane komentarze ^^ Takie są najlepsze ;)
      Cole: Zakon Jedi? Ciekawie przyznaje...
      Kelly: Powiem to za Cole'a: oprowadzisz czy raczej Mistrz Windu nie pozwoli. I takie pytanie. Czy on do wszystkich coś ma? Najchetniej to wywaliłby May z Zakonu. Od razu uprzedzam ze nie dam jej wywalić.

      Usuń
    6. Ja: nie dopuścili mnie do poprzedniego koma więc napiszę w tym. Mam takie.... no nie wiem jak to nazwać. imię Laurel automatycznie kojarzy mi się z moim imieniem(Teraz możesz się domyślić jak mam w realu na imię xD) Nawet trochę przypomina mi mnie w dzieciństwie. Z wyglądu Z zachowania to.... 0,0000003%? Mniejsza. No to takie moje... skojarzenia chyba tak można to nazwać.

      Usuń
    7. Magda, jak mogłaś o mnie zapomnieć...

      Usuń
    8. Oki. Więc moje komy są bardziej nieogarnięte niż myślisz xD ale idę czytać 25 rozdział do końca bo jutro albo dzisiaj chcę skomentować ^^ Cole i Jay jesteście kochani c:
      NMBZW!!!

      Usuń
    9. Nya : Cole'a możesz brać ale Jay jest mój ;)
      Jay: *rozmazony spojrzenie gdy widzi Nye.*

      Usuń
    10. A więc : Masz Hangouts? Jeśli tak to możemy pogadać c: a tobie co, Jay?! Odwala mu. Dobra, nieważne. Bo przekroczyły limit komentarzy ^^ jeszcze u Ciebie. Tam sobie pogadamy z Cole'm Jay'em i Kelly c:
      NMBZT!

      Usuń
    11. Hangouts? *szpera w tablecie* No tak mam takowe cuś. To mozna popisac why not? :)
      Kelly: Trzy slowa: 1)Jay 2)jest 3)zakochany.

      Usuń
    12. Aha. Jay jest fajny ^^ aha i Vanessa, jak wchodzisz e Gmaila to tam poniżej masz takie coś jak Hangouts. Zaproszę mnie tam i KABUM. Dzisiaj skomentuję Twojego bloga jak będę przy kompie ^^ czekam i chcę pogadać z Cole'm!!!!
      NMBZT!

      Usuń
    13. Oki wyslalam do ciebie wiadomosc na hangouts :)

      Usuń
  4. Przybywam!
    Tralalala...
    Pam-pa-ram-pam-pam...
    Da-dumc!
    A więc... Super Ci idzie, Madziks. Coraz mniej błędów. No ale tak. Wyłapałam tam literówkę czy dwie, ale może jest więcej. Gdzieś tam mi mignęła jedna spacja za dużo. Wyjustowany tekst! Ładnie. Ale dialogi nadal nie są idealne *będę miła*. No i... To co pisała WA, Soki nie było na ślubie Anakina z Padmè -,-. I był wtedy padawanem -,-. A co do błędów logicznych - for first - już widzę, jak han dogania Laurel tak szybko (bo leci się bardzo szybko, skoczył kilka chwil po Laurel, dogonił ją w przeciągu setnych sekund z tego co pisałaś) a potem przez kilka chwil leciał równo z nią... To pierwsze. Drugie, lecąc leci się głową w dół (poczytaj trochę o fizyce i środkach ciężkości człowieka) i nie ma się kontroli nad ciałem *nie, ja nie mam w tym doświadczenia, po prostu wiem*. Tak więc raczej wątpliwe, żeby lecieli akurat tak blisko siebie, odwroceni głową w górę, przodem do siebie i się przytulili w locie. No i trzecia rzecz. Skoro nie mógł mówić jak dopiero ledwo skoczył (no bo kończył słowo które zaczął mówić jak jeszcze stał) i wtedy jeszcze leciał z małą prędkością, a jak leciał z trzy razy szybciej bo parę sekund po skoku zdążył się rozpędzić spokojnie dawał radę mówić do Laurel? Żeby go złapała itd? *uhm...*. Aha, i czwarte. Lecieli z prędkością... 150 km/h? Szybciej? Wpadli na statek, wgniotli mu karoserię i wyszli z tego bez zadrapania? Coś jednak wnioskuje, że mało myślałaś podczas pisania tego rozdziału... ~,^ Dalej było jeszcze kilka błędów ale nie chce mi się wymieniać. Oprócz tego rozdział spoko. Dobrze zgaduje, ten sen jest pisany z perspektywy Ahsoki? Leia... Luke... Jedno gorsze od drugiego, już ta Padmé nie miała czego urodzić -,-. W radiu leci Lucas Graham a mi się nie chce walić dalej w klawiaturę, więc idę obczaić bloga Vanessy, którego jeszcze nie znam i
    MMBZT, Sithari

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A właśnie, co do tego lotu, napisałaś, że przytulili się i spadali wolniej. Im objekt jest cięższy, tym spada wolniej xd.

      Usuń
    2. Chwila mojego bloga???
      Kelly: A znasz inna Vanesse?
      O kurcze to u mnie jest masa błedow... Nie załam się na poczatku

      Usuń
    3. May, pragnę zaznaczyć iż masz racje... Druga zasada dynami... "Im większa masa tym większe przyspieszenie"

      Usuń
    4. Hmm. Hmm. Hmm. A co ja fizyka jestem? A w nosie z tym...

      Usuń
    5. Tak, Vanessa, Twojego bloga bo nie Kelly, nie znam innej Vanessy!
      WA, dziękuję, ale wiem, bo gdybym nie miała racji, to bym nie publikowała tych słów xd.
      Magda fizykiem nie jesteś i raczej nie będziesz ale tam gdzieś u góry napisałaś, że Laurel leciała wolniej bo była lżejsza... No ale faktycznie, po co ma być chodzisz trochę zgodne z fizyką, mam na to wywalone i już. Twoje podejście mnie rozwala xd
      Vanessa, nie załamię się, sama u siebie mam błędy, a u innych jestem grammar nazi xd *to wszystko w porządku*

      Usuń