Strony

piątek, 3 czerwca 2016

Rozdział 32: "Sekrety przeszłości"




    May podniosła się gwałtownie z łóżka. Ten sen… A raczej wizja… co to mogło być? Ness ze znakiem Vouxa na ramieniu. Ciemna storna. Opętanie… tu pachnie Sithami.
    Wstała szybko i się ubrała. Jeśli dziś spóźni się na trening… pierwszy od dłuższego czasu trening z Obi-Wanem, to nie będzie kolorowo. Zwłaszcza, że Kenobi ostatnio był nie w humorze. Chodził przygnębiony, od kiedy opuścili Coryor. Jakby… coś nie dawało mu spokoju, trzymało w niepewności. W sumie, to skądś to znała. Ona też ostatnio się zmieniła. Niekoniecznie na lepsze. Stała się bardziej dojrzała, bardziej poważna. A wszystko przez jakieś pieprzone problemy rodzinne.
     No właśnie, rodzina. Czym dla niej była? Han i Laurel byli jej tak obcy, a jednocześnie tak bliscy. W ciągu kilku dni zmieniło się życie tych trzech osób.
     Każdy był inny. Laurel – spokojna, miła, tajemnicza, smutna dziewczynka. Wychowana przez Vouxa, Sitha, który torturował ją przez całe życie.
     Han – mały przedsiębiorca. Gdy go znalazła, siedział w najbardziej niecenzuralnym miejscu w stolicy. Pił jakieś nasączone chemią świństwo i zadawał się ze starymi hazardzistami. Ponadto, chłopak jest bezdomny. Jako jedyny z nich musiał spać na ulicy.
     I ona – May. Dziewczyna, która, mimo wszystko, miała chyba najlepiej z całej trójki. Miała dom, przyjaciół. Mogła się uczyć, rozwijać, ćwiczyć swoje umiejętności. To właśnie jej drzwi na świat były najbardziej otwarte. Miała wybór w życiu. Niemniej jednak, chyba właśnie May najbardziej zrozumiała cały ten konflikt rodzinny.
     Ale była rzecz, która przerażała ją najbardziej – rodzice. Nigdy ich nie znała. Z tego, co mówił Yoda, wyrzucili ją za próg (podobnie jak Hana), za to, że nie chciała się uczyć u Vouxa. Sith zapłacił wiele, aby zdobyć dzieci Solo. Tylko najsłabsza z nich, mała Laurel, nie uciekła od okropnego „mentora”. Jak widać, rodzice nie kochali swojego potomstwa zbyt mocno.
     - O ludzie. – Spojrzała na zegarek: trzy minuty do lekcji. – Już po mnie! – rzuciła, wybiegając z pokoju.

~***~

     Laurel opadła delikatnie na swoje łóżko. Trening był wyczerpujący. Skupienie umysłowe szło jej nawet dobrze, ale gorzej z walką na miecze świetlne… Yoda powiedział, że mała Solo jest „zbyt drobna”. Cokolwiek to oznaczało, nie było komplementem. Mówił to raczej z takim… żalem. Naprawdę ciekawe, co może oznaczać to słowo.
     - Hej mała! – Do pokoju wszedł Nicolas. Miał na sobie nowe, czyste ubranie: bawełnianą koszulę w kratkę, niebieskie jeansy, sportowe buty i lekką, przewiewną kurtkę w kolorze niebieskim. Wyglądał na nieco zaniepokojonego i speszonego.
     - Co się stało? – spytała po chwili milczenia.
- A co się miało stać?
- Nie udawaj, przecież widać na twojej buzi. – powiedziała z lekkim uśmieszkiem.
     Dziwne, ale to właśnie Nicolas był dl Laurel… rozbawieniem. Zawsze, gdy go widziała, chciało jej się śmiać. Ale z czego to wynikało? Zapewne z dziwnego życia. Zapewne z tego, że została wychowana na żelaznych zasadach i po raz pierwszy spotkała kogoś, o tak sarkastycznym charakterze.
     - Gdzie jest Han? – spytała po chwili.
- Poszedł gdzieś.
- Dokąd?
- A bo ja wiem? E tam… - Ruszył w kierunku PLTK (Portu Lotniczego Transportu Krótkobieżnego).
- Czekaj! Tak po prostu „poszedł”? Dokąd? – Zatrzymała go.
- Nie wiem, daj mi spokój. – odparł poszedł do wyjścia.
     - No trudno. Prędzej czy później się znajdzie! – podsumowała.
     W głowie małej działo się coś jeszcze. A konkretniej w jej podświadomości. Stawała się sobą, w znaczeniu – stawała się naturalna. Powoli wkraczała w świat dziecka (Nie, nie wchodziła do sklepu XD), w świat jej prawdziwej siebie. Mimo, że Jedi traktowali wszystkich jak dorosłych, ona szła w odwrotną stronę. Ale czy to dobrze…?

~***~

     Niebiesko-skóra Twi’leanka pochylała się nad Hanem. Jej ciemne, nieco rozbiegane od nadmiaru alkoholu oczy, mierzyły go od stóp do głów.
- Przepraszam bardzo, ale to jest MÓJ teren. Czego szukasz w moim pokoju? Czyżby moich skarbów? – Zatoczyła się do tyłu.
- A masz jakieś? – odgryzł się.
- Nawet nie wiesz… - Zakaszlała – Nie wiesz ile!
     Metalowy przedmiot w dłoni chłopca zrobił się jakby… cieplejszy. Jakby się do czegoś wyrywał.
- Rozumiem. A teraz wybacz, muszę coś załatwić.
- Och, nie! Może wezwać ochronę? Nieładnie grzebać w cudzych rzeczach, kochanieńki! Nieładnie, nieładnie… - Osunęła się na ziemię, ale szybko wstała.
- Dobrze. Skoro nie, to nie! – Z kieszeni kobiety wysunął się blaster.
- Zostaw mnie. – Siedmiolatek również wyciągnął broń.
- Aaaaghhh! – Twi’leanka zrobiła coś nieprzewidywalnego – rzuciła się całym swoim ciałem wprost na Hana. Nie wiadomo, czemu to zrobiła. Może po prostu alkohol uderzył jej do głowy i zapomniała, o broni, którą przed chwilą wymierzyła w Solo?
     Niemniej jednak, chłopiec nie był głupi. Sprawnie uskoczył przed pijaną niebiesko-skórą, a następnie wymierzył w nią.
- Oj, nie tak prędko! – odezwała się i wymierzyła.
     Jedyną rzeczą, która uratowała Hana, był ów przedmiot, który wyciągnął ze schowka w podłodze.

~***~

      Kenobi walnął się na łóżko. Jego myśli szalały jak kołowrotek.
     Trening był nawet udany, May nie zapomniała wiele w czasie tej nieprzewidzianej przerwy. Jedyną rzeczą, która niepokoiła Obi-Wana był dziwny błysk w oczach trzynastoletniej padawanki. Coś w rodzaju… niepewności, strachu. Nie do końca kontrolowała Moc. A może… a może to ON, Obi-Wan Kenobi, nie potrafił rozpoznać tego, co ona czuła.
     rafił w sedno. Rozumieć ludzi… to była jedna z jego najgorszych wad. Potrafił świetnie kontrolować, emocje, panował nad Mocą jak niejeden mistrz, ale był bardziej „robotem” niż człowiekiem. Robotem do robienia tego, co mu każą. Dopiero May i Anakin zaczęli go zmieniać.
     Ciekawe, co powiedziałaby na to Olla. Ona jako jedyna zrozumiała potrzeby i problemy mężczyzny. Haruun pomagała mu w zupełnie inny sposób, niż wszyscy jego przyjaciele. Była podporą psychiczną, nie fizyczną. Ratowała mu życie, ale nie bezpośrednio, jak Anakin, May czy Ahsoka. To była taka… młodsza siostrzyczka, która chroniła go, a on ją.
     Po pewnym czasie rozbolała go od tego wszystkiego głowa. Postanowił więc zrobić coś najbardziej oczywistego – położyć się spać. Jak zwykle, nie był to za dobry pomysł.

     Płomienie. Krzyki. Strach. Śmierć.
     Kolejna taka noc, kolejny taki sen. Kolejny raz ten sam koszmar. Kolejne cierpienie, kolejna porażka. Kolejna… strata.
     Łzy ściekały po policzkach Obi-Wana. ZNOWU to samo. Znowu niewyjaśnione fakty. Gdyby była tu Olla… wiele by za to dał.
     Ale był sam. Sam na wielkim pustkowiu. Przed chwilą stał tu dom. Dom, pełen radości, życia, miłości. Już go nie ma. SPŁONĄŁ.
     Ale nagle zdarzyło się coś nowego – z płomieni wybiegła kobieta. Miała na sobie brudny, spalony podkoszulek i poszarpaną spódnicę do kostek. W ręku trzymała małą dziewczynkę. Dziecko wierzgało się i kaszlało.
     Wzrok przykuwały wielkie, niebieskie oczy maluszka. Właściwie, to była dziewczynka.
     - Uratuj… ją! – wykrztusiła z siebie kobieta. Następnie… odeszła. A dziecko…?

 _____________________________________
A tak się martwiłam, że nie zdążę na sobotę! A piszę notkę w piątek :D No, no. Rozdział ogólnie podoba mi się bardziej niż poprzedni. Naszła mnie wena na niektóre rzeczy i BOOM. Starałam się przy dialogach. Wiem, że nie jest idealnie. Uczę się (z pomocą kilku osób ^^). 
No to co ja tutaj mam powiedzieć... A no tak. W najbliższym czasie postaram się dodać Ness do postaci, ale mi się nie chce XD I jeszcze trochę czasu, żeby nie było spoilerków.
Uhuhu... ale się rozpisałam! Wiem, że ostatnio długość rozdziałów jest średnia, ale jakoś tak jest. A na koniec mała zabawa. Kliknijcie jeden z linków, i zobaczcie, co wyskoczyło. Potem napiszcie w komach ^^ (nudzi mi się XD).


Okay, to wszystko ;)
Dedyczek ląduje u mojej koleżanki, Leliki :*

13 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Mine znaczy po angielsku "moje", dla niekumatych.
      Hey hop! Przybywam jako pierwsza.
      A więc... Pierwsza rzecz - nadal piszesz w wordzie, prawda? Więc błagam Cię, skopiuj półpauzę i sobie wklejaj, bo w niektórych miejscach masz zwykłe dywizy, a w innych word zmienia Ci na pauzy i bardzo nie przejrzyście to wygląda.
      Dalej, te dialogi nieszczęsne. Kurde, Madzia, nadal są w niektórych miejscach źle.
      MIAŁAŚ MI DAWAĆ ROZDZIAŁ DO KOREKTY, to był jeden z Twoich lepszych pomysłów a teraz co!? Dupa. A by nie było błędnych dialogów.
      Dalej, trzykropek. Chciałam tylko napisać, że po trzykropku zaczynasz wielką literą. Bo masz wszędzie z małej.
      Znalazłam dwie literówki i to chyba tyle z błędów.
      Rozdział super! Bardzo mi się podobał chociaż krótki jak na to co zazwyczaj piszesz. Notka normalna (nie to co ostatnio) więc jest kolejny plus. Miałaś akapity, wyjustowany tekst... No to czego więcej chcieć (pomińmy dialogi, trzykropki, myślniki i resztę Twoich błędów)?
      Tym pięknym zdaniem kończę wielce długi komentarz i żegnam się z Tobą.
      Do następnego, May Solo

      Usuń
    2. A jaki link wylosowałaś?

      Usuń
    3. Adele :p swoją drogą świetna piosenka

      Usuń
  2. Ja wylosowałam... Poradnik o dialogach xDD
    Dzieki bo się na pewno przyda xDD
    Dialogi to moja zmora. Nigdy tego nie ogarne.
    Może teraz coś wyskrobje na temat rozdziału.
    Kelly: *dopiero się budzi* Trzylatki to złooo.
    Ness: Do 23 siedzieć i się z nim bawić. Masakra.
    Ja: Oj bez przesady fajnie było ^^
    Megi: Nie licząc tego że jesteśmy wymordowane, to tak zgadzam się.
    Ja: Rozdział suuuper. Ciekawi mnie co to za przedmiot który znalazł Han. Miecz świetlny? I kim jest twoja Ness? To też mnie ciekawi. Ja na błedy nie zwracam uwagi, na dialogi jak sa napisane tym bardziej. Miejmy nadzieje, że poradnik się przyda. Oki doki to tyle z mojego wylewnego komentarza.
    Kelly: A teraz krople.
    Ja: Nie!! *ucieka*
    Ness: Czekamy na next :) NMBZT!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama tych dialogów nie ogarniam XDD

      Usuń
    2. Vanesso, ja Ci wszystko o dialogach ładnie wyjasnilam! Ciolki, ciolki everywhere xD
      Magda co do dialogów zapraszam na hg, na fejsa czy gdziekolwiek indziej, mogę pomóc

      Usuń
  3. Hahahaha, a ja jestem taka sprytna, że sprawdziłam wszystkie linki xD. Dziękuję za link do mojego bloga (Gdzie mam 1/4 rozdziału, więc bijcie brawa)
    Wybacz, że nie pojawiłam się wcześniej, ale jak wiesz szkoła. Nie polecam.
    Sruuuu na Messenger, zrobię jeszcze raz poradnik o akapitach, bo TAB nie należy do dobrych alternatyw na bloggerze. Wiem, bo próbowałam.
    Półpauzy robi się przyciskiem CTR i - na klawiaturze numerycznej, czyli tej z boku klawiatury. Kieruję to do wszystkich, którzy nie wiedzą.
    Skop mi dupę i zmuś do napisania rozdziału na Messenger, okej? I znowu potrzebuje pomocy bo mam kryzys i twoja dedykacja na I WILL NEVER GIVE UP ON YOU jest aktualna. Więc błagam o pomoc 🙏
    Kurna, nie napisałam nic o rozdziale.
    Klika drobnych błędów się wkradło, ale kto ich nie ma? Więc ja nie będę narzekać, bo jak ktoś mi moje błędy wypisze to się nie pozbieram.
    Kurde, mam wenę. Chyba.
    Tatuś jedzie sobie dzisiaj na wieś. Tatuś ubiera swoje nowe Roshe. Albo Vansy... Kurde dylematy.
    Twi'lekanka jest u ciebie zła! Uwielbiam cie za to! Sue potwierdzi - Twi'leki to zło. Przez nie biedy Belkor został zabity, a ja go lubiłam. Też cie koffam Sue (dla nie wiedzących - Sue nie skończyła Lordów Sithów a ja jest spijleruje. Jestem zła 😈)
    Rozdział bardzo mi się podobał. Był, był... Lepszy od moich.
    Tatuś idzie się ubrać. Tatuś pozdrawia i zaprasza na Messenger.
    Tatuś

    OdpowiedzUsuń