Powoli wstała i podeszła do przeszklonej ściany - panorama Corusant zapierała dech w piersiach.
Wiedziała, że gdzieś wśród tych wszystkich budowli i statków znajduje się jej siedmioletni brat. Wiedziała to. Jedi miewają wizje - to właśnie była jedna z nich.
- Ekhem? - zza rogu wychyliła się postać Edeen. Ubrana była w ciemnoniebieską piżamę, a jasne włosy splotła w warkocz - May co ci jest? - podeszła do przyjaciółki.
- To co zwykle - podsumowała - mam nienormalną rodzinę.
- Jak my wszyscy. Popatrz na Nicolasa - Baker lekko się zaczerwieniła.
- Wiem, wiem. Ale ja mam jakąś rodzinę! Teraz muszę się coś o sobie dowiedzieć. Muszę znaleźć brata - mówiła z przejęciem, co było u niej bardzo rzadkie. Ale Hannah doskonale ją rozumiała. Problemy rodzinne to jedna z najtrudniejszych rzeczy.
- Chodź spać - Edeen odciągnęła koleżankę od okna - jest druga w nocy.
- Nie mogę. Ale ty idź już. Nie mam trzech lat, potrafię się sobą zająć - prychnęła.
- Dobra, ale nie rób głupstw. Bo cię wywa... to znaczy: uważaj na siebie.
Solo wsłuchiwała się w kroki oddalającej się Baker. Nigdy nie była taka poważna. Naprawdę się przejęła.
- Nie ma co. Ja to ja i nikt mi nie zabroni - to mówiąc zerwała się na równe nogi i pobiegła do garderoby. Wyjęła swój ciemny strój Jedi. Po chwili miała go już na sobie. Przypięła do pasa miecz świetlny i blaster, a do kieszeni schowała parę ciasteczek maślanych.
Jako że Świątynia była świetnie strzeżona: kamery, strażnicy i tak dalej, May postanowiła wyjść przez okno od swojego pokoju. To był trochę samobójczy pomysł, ale lepszy niż skradanie się do głównej bramy.
Wyskoczyła. Spadanie bynajmniej nie było przyjemne, a poza tym musiała uważać na latające pojazdy, ale w końcu złapała się jednego ścigacza.
- Przepraszam! - wydarła się w stronę kierowcy - Czy jest pan taksówkarzem? Bo jeśli tak, to chętnie poproszę o podwiezienie mnie do tawerny "Reccola"?
- Eee... - grubas, który kierował maszyną bardzo się zdziwił - Mogę panią podwieźć, mimo że nie jestem taksówkarzem. Reccola jest niedaleko. Ale oczekuję zapłaty.
Na te słowa trzynastolatka poczerwieniała ze złości.
- Jasne - wycedziła przez zęby. Miała dość nabitych ludzi, którym chodziło wyłącznie o kasę. Na szczęście znalazła w kieszeni kilka sztuk złota - powinno jej wystarczyć. Usiadła więc na tapicerowanym fotelu, na tylnym siedzeniu.
Ponieważ nie miała nic ciekawego do roboty wyjęła z kieszeni ciasteczko i zaczęła je smętnie chrupać.
- A co tak panience do tego baru się spieszy, co? - spytał kierowca.
- Mam ważną sprawę do załatwienia - powiedziała niepewnie - Daleko jeszcze?
- Eh... nie, nie daleko. Trzy zakręty - wybełkotał niewyraźnie.
Po tych słowach Solo zaczęła niepewnie się rozglądać - szukała brata, Hana. Może siedzi gdzieś na pobliskiej platformie?
- Jesteśmy - grubas sprowadził pojazd na ziemię.
- Dziękuję - May wcisnęła mu do ręki parę groszy i szybko ruszyła w stronę baru. W sumie to nie miała za co dziękować temu człowiekowi - dostał więcej, niż zasłużył.
Weszła do kolorowego pubu: panował tu ogromny tłok. Tłumy ludzi (i nie tylko) śmiały się i bawiły.
Co chwila mijała grupki pijaków, roześmiane dziewczyny, zawziętych barmanów. Dziewczyny w krótkich spódniczkach biegały we wszystkie strony i rozdawały napoje, uśmiechając się przy tym. Innymi słowy: miejsce dla pustych łajdaków.
Ale co jej brat mógł robić TUTAJ? Musiał być naprawdę zdesperowany, skoro zapuścił się do takiej dziury.
- Przepraszam? - zaczepiła jedną z kelnerek.
- Tak? - odpowiedziała twi'leanka unosząc brwi.
- Widziała..ś może człowieka imieniem Han Solo?
- Och, mówisz o tym mały, słodkim chłopczyku? Jasne. Odwiedza naszą agencję regularnie. Masz coś do niego? - zatoczyła się w tył.
- Muszę się z nim widzieć - oświadczyła.
- Ale tu go nie ma. Jak widzisz tawerna jest wielka... jutro przyjdzie - pociągnęła łyka swojego drinka.
- O której godzinie? - zaciekliwie dopytywałam.
- Osiemnasta? - wlała sobie całą zawartość szklanki do buzi - Taa.. a ty chcesz się czegoś... naaapić?
- Nie, dzięki - odbiegłam od niej. Skierowałam się do wyjścia - wreszcie. Co za okropne miejsce.
Zaczynało już świtać, czas wracać do domu.
- Edeen? - powiedziałam przez głośnik - weź jakiś statek i podleć po mnie do tawerny Reccoa. Tylko się pospiesz, jak mnie nakryją to po nas. Z góry dziękuję. Pa! - wyłączyłam komunikator.
Dziesięć minut później na platformie baru wylądował statek.
- Co ty tu robisz? - zaczęła Edeen - Zwariowałaś? Przecież to zabronione! Zniszczysz sobie mózg i...
- Spadamy stąd - zarządziła Solo i wskoczyła do maszyny.
Po chwili były w Świątyni. Baker po drodze wypytywała o powody obecności w Riccoli, ale May zaciekle broniła zdania: "Nic takiego".
Za pięć minut rozpoczynał się trening, a że May nie miała mistrza przy sobie, musiała iść na zastępstwo z Yodą. To było okropnie stresujące, tym bardziej, że miała do przegadania z nim parę spraw...
***
- Więc... niestety. Sprzedaję ten dom, postawię o połowę mniejszy. Musicie wyjechać. Misja zakończona - Lux ze smutkiem skubał serwetkę przy obiedzie. Po odejściu matki postanowił zbudować dom dla siebie. Nie chciał już więcej tych pustych wspomnień.
Ahsoka patrzyła na niego z żalem. Będzie tęsknić. Ona i on. Teraz, kiedy został sam nie powinna go opuszczać... ale to był wybór Bonteriego. Nie mogła się sprzeciwiać.
- Rozumiem - Obi-Wan przeżuł sałatkę - ale proszę nie podejmować pochopnych decyzji. Jesteśmy do usłóg.
- To nie jest pochopna decyzja. I dziękuję, ale wiem co robię - Lux wstał od stołu - jeszcze raz przepraszam za kłopot. Jutro rano wyjeżdżacie.
- Do.. widzenia... - powiedziała zrezygnowana Tano.
- Słuchajcie - uruchomił się Anakin - a może polecimy z Amidalą? Powinna wracać w tym terminie. Będziemy dodatkową ochroną! - podekscytował się.
- Dobry pomysł - odparł Kenobi - poza tym musimy ochrzanić May. Do roboty - zaczęli się pakować.
***
W piątek (bo wcześniej był czwartek xd) rano wszyscy stawili się na starcie.
- Anakin? - żona łagodnie się uśmiechnęła. Weszła wraz z całą swoją służbą do środka, a zaraz za nią Obi-Wan i Ahsoka.
- No idziesz? - togrutnka wyciągnęła rękę do mistrza.
- Idę, idę - Skywalker wsunął do środka. Czuł pewien niepokój, ale... to pewnie ze stresu.
- Panie - odezwała się młoda służąca Padme - Senator cię oczekuje.
- Już idę.
Zastał Amidalę siedzącą w przydzielonym "pokoiku". Delikatnie się uśmiechała. Ale była lekko spięta.
- Zostawcie nas - rozkazała służbie.
- Padme? - spytał lekko zdenerwowany. Żonie najwyraźniej coś dolegało.
- Ani... musisz o czymś wiedzieć. Bo ja... - nagle statek się zatrząsł i gwałtownie przechylił w prawo.
_________________________________
Więc mam wreszcie ten rozdział!
Ale na prawdę, muzyka na blogu Kiwi JEST KOCHANA!!!
Dodaje weny! A na koniec mi się przyda, bo nigdy nie mam jej tu xd
I teraz seria zdań bez sensu... cieszę się, że odnalazłam wenę Angel! Gadanie na Hangouts to już tradycja...
Dedyk dla:
A kogo innego jak WHITE ANGEL?!?!?!
NMBZW!!!
Zajmuje
OdpowiedzUsuńPierwszy fragment, cuuuudo!! Nie mam na nic siły… daj wenę!
OdpowiedzUsuń,,Usłóg'' Piszę się : ,,usług'' :D
Jestem trupem. Mówiłam Ci, że super piszesz? Chyba tak.
Han Solo jest fajny.
Mój komentarz, załamka...
Czekam nn!
NMBZT!!
Zabijmy razem moją autokorektę, która podkreślała usług.
UsuńCo ty na jutro o 16:30? Dzisiaj śpię...
Hey! Tutaj tym razem serio wpadam i wypadam, nie mam siły na komentarz. Hana Solo nie zgapiaj... lubiłaś Obi-Wana, a HS mój. Ale i tak jest fajny.
OdpowiedzUsuńDla kogo innego? Dla mnie! Miałam tylko 3 dedyki! A no nic, kończę.
NCSMBZT, Sithari Nightshade
"To był trochę samobójczy pomysł, ale lepszy niż skradanie się do głównej bramy." - kocham. W pierwszym momencie przeczytałam: "To był trochę samobójczy pomysł, ale lepszy niż składanie ofiary z siebie przed główną bramą" 😂 #ZrytaPsychikaPrzezWujkaRicka
OdpowiedzUsuńSkopie tyłek za te "usłóg" tak jak ty mi wczoraj. Pochwalę się, że mam już pół rozdziału. Jesteś dumna? *teraz wyszło że mnie zmuszasz do pisania XD*
Dedykacja? Dla mnie? Coś Ci się pomyliło. Chyba o tej ilości weny w głowie Ci się poprzewracało. Albo rozmów ze mną. Nie warto 😂
I było tak strasznie na egzaminie, co nie? Właśnie.
Moe, moe Anidala... Ja coś czuję w tym ostatnim fragmencie. I ona nie będzie w ciąży... Chyba, że...? I tak się dowiem na Hangouts, więc wiesz XD
Sialalalala *i tak wiem, że lubisz jak tak sobie w komentarzach śpiewam, więc siedź cicho xD*
Kolejna wstawiła rozdział i mam co czytać. W kij z tym, że mam jutro sprawdzian z matematyki z całego działu i kartkówkę z innego przedmiotu. Nikt nie zauważy.
Nie przynudzam, bo to robię i nie kłam że nie bo i tak xD
May the Force be with You!
White Angel *♡*
I masz boski awatar... Ale pamiętaj! Ankain jest mój, a ty bierz sobie Hana 😂
UsuńA ty jeszcze nie kapujesz, że ja chcę LUKE'A!!!!!!!!!!
UsuńNo może Ci powiem... zobaczymy :)
Madzia złośliwa xD
#MadzieNieJestZłośliwa
UsuńJa mam Aidena, więc daj kogoś innego na synka.
Zobaczymy?! Ja ci dam ja przepiszę biologię xD
Zajmuję!
OdpowiedzUsuńSuper. Niestety wszyscy wymienili podstawowy błąd, czekaj poszukam czegoś innego dum-dum-du-dum ... Nic nie znalazłem... Ueeeee.Czekam na NN. Czekam do jutra i jak nie będzie rozdziału to Cię zabiję!!!!!
UsuńMay the force be with you.
No wreszcie malutka dzidzia przestała mi wytykać błędy.
UsuńChyba jednak nie. Znalazłem znalazłem znalazłem!- No idziesz? - togrutnka wyciągnęła rękę do mistrza. Togrutnka było a powinno być togrutanka. HAHAHA
UsuńNazwa własna, geniuszu. Zapytaj się Soni.
UsuńTo jest togrutunka, a nie togrutnka naucz się czytać ze zrozumieniem!
UsuńZajmuję!
OdpowiedzUsuńZajmuję!
OdpowiedzUsuńTakie pytanie : po co piszesz dwa razy : Zajmuję! ?
UsuńTakie pytanie : po co piszesz dwa razy : Zajmuję! ?
UsuńNo i pewnie Padme jest w ciąży.. He...
OdpowiedzUsuńNie mam weny na komentarz so..
NMBZT !