Muzyka

niedziela, 22 maja 2016

Rozdział 30: "Spotkanie"


Ness pędziła przed siebie dusząc ciężko. Po wyjściu z autobusu miała dotrzeć do starej bazy Rebelii. Miejsce to było szare i ponure, ale tam nikt nie mógł zobaczyć Anakina, Obi-Wana, May i Ahsoki, którzy – jak mówiła Amidala przy kolacji – są rycerzami „Jedi”. Kimś, kto używa Mocy i swoich umiejętności, by przywrócić pokój w Galaktyce. To bardzo zastanawiało dziewczynę. Czym jest „Moc”? Czy możliwe, żeby to była ta niewidzialna siła, która odstraszyła wilki?  Nie, co za głupoty. Zwariuję myśląc w ten sposób – mamrotała pod nosem. Moc w niej? To bardzo mało prawdopodobne. Życie nastolatki było totalną porażką, a nie „misją Jedi, ratowaniem świata”.
Z myśli wyrwało ją bliskie spotkanie ze starą, blaszaną ścianą.
- Au... - mruknęła i podniosła się z ziemi.
- Dotarłaś! - ucieszył się Anakin, który stał tuż nad nią.
- Mhm... - odparła nieśmiało - Tylko z bolesnymi skutkami.
Jedi spojrzał na nią zdziwiony i ruszył w głąb opuszczonej fabryki, w której odbyło się spotkanie, i która stanęła na drodze Ness. Wkrótce ukazała im się niewielka sterta desek, na której siedziała Ahsoka. Niżej, na prowizorycznej ławce, siedziała Padme, a obok Han i Laurel. Nieopodal stały jeszcze dwie postacie.
            Pierwszą z nich była dziewczyna o jasnych blond włosach, sięgających jej do łopatek. Oczy nastolatki były głęboko niebieskie. Jej blada cera pięknie się zgrywała z niebieskim strojem, który założyła na siebie. Przy pasie dyskretnie zwisał miecz świetlny. Czy to była kolejna Jedi?
            Drugą osobą był wysoki brunet o ciemnych oczach. Sprawiał wrażenie wyluzowanego, ale Ness czuła coś, co mówiło jej, że on wcale nie jest szczęśliwy. Tak jak ostatnio wyczuła dobro w Padme. To było coraz dziwniejsze.
            - Nicolas Dane, Edeen Baker – przedstawił „obcych” Anakin. W sumie obcy byli wszyscy tu obecni…
            - Po co tu jestem…? – Spytała nieśmiało.
- Ness… - odezwał się Obi-Wan. -  Musisz wiedzieć, że jesteś tu nielegalnie. Znaczy, że nie powinno cię tu być, ale jednak jesteś. My tego nie negujemy, ale rada Jedi nie chce cię widzieć. Co oznacza, że nie możesz się pokazywać politykom. – wyjaśnił.
            Dziewczyna bacznie się przyglądała wszystkim obecnym w opuszczonej hali. Akoś nie przeszkadzała jej „nielegalność”. Bardziej była ciekawa, czemu stoi w tym miejscu z tymi osobami.
            - Dobrze, ale nie mogę… ja was nie znam! – upomniała się. Nie było to złośliwe ani gniewne stwierdzenie. Po prostu strach i niekontrolowane emocje wyzwalały w niej taki głos. A mimo to „drużyna” odebrała to jako… groźbę? Pretensję?
- To znaczy... – Zawahała się. Miała się tłumaczyć? To okropne, jak nikt cię nie rozumie. Nie wiesz, co masz powiedzieć. Na szczęście sytuację wyratował Nicolas.
            - No to się poznajmy. – Podał rękę dziewczynie. Ta nieśmiało odwzajemniła uścisk dłoni. Uśmiechnęła się pod nosem.
            Jeśli spojrzeć na to z góry, po raz pierwszy poznała kogoś „naprawdę”.  Jedyną osobą, którą znała w dzieciństwie, była pani Miss. Staruszka, która nauczyła ją mówić, czytać, liczyć, pisać… dała jej miłość. Ness codziennie przychodziła do niej, by przynieść zdobyte jedzenie w zamian za lekcje. Ale wszystko się skończyło, gdy dziewczyna miała 9 lat. Nagła śmierć, smutek… dziewczyna pogrążyła się we wspomnieniach.
            - Pamiętaj, moje dziecko… - Miss zaczerpnęła łapczywie powietrza przez stare płuca. – Dasz radę. Musisz mówić i… robić  to, czego cię nauczyłam. A kiedyś odnajdziesz rodziców, tylko… - jej słowa zastygły w powietrzu. Nic więcej już nie powiedziała. Umarła.
            To była najgorsza chwila w życiu Ness. Ale zrobiła to, o co prosiła ją kobieta – mówiła, pisała, liczyła i czytała. Nie zapomniała tych rad. Wierzyła też, że odnajdzie kiedyś rodziców. Miłość do nich wypełniała jej serce. Dlatego też tak bardzo rozpaczała z powodu śmierci Miss. Jej „babcia” mogła powiedzieć coś więcej o rodzinie samotnej nastolatki. Jednak przez całe życie staruszka ukrywała to przed Ness.
            - Hej? Coś się stało? – Zdziwiła się blondynka o imieniu Edeen. Jej przenikliwe spojrzenie lekko wystraszyło szesnastolatkę.
            Nagle zorientowała się, że wszyscy patrzą na nią z zaciekawieniem. Co takiego zrobiła? Nie miała pojęcia.
- Przepraszam, zagapiłam się – Stwierdziła rumieniąc się.
- Dobra, przejdźmy do sedna… - Zaczął Obi-Wan, ale widać było, że robi to opornie – Więc jak już się lepiej poznamy…
- Musimy stworzyć drużynę. – Wyjaśniła Ahsoka – Naszą grupę. Jesteśmy w pewien dziwny sposób ze sobą „związani”. To da się wyczuć w Mocy. – podkreśliła Togrutanka.
            Ness, jako spostrzegawcza osoba, zauważyła, że mały Han przewrócił oczami. Czemu…? Tego już nie wiedziała.
            - Związani? Znaczy, że jesteśmy… czy tu chodzi o przeznaczenie? – Zastanowiła się szesnastolatka.
            Laurel tymczasem przyglądała się temu w ciszy. Ona, jako adept, sprawowała się znakomicie. Była niezwykle posłuszna i wierna. Lata podwładności Voux’owi nauczyły ją pokory, może nawet zbyt dużej. Skutkowało to brakiem wiary w siebie i bardzo niską samooceną. 
            - Tak, tu chodzi o przeznaczenie. – Wyrwała się nagle młodsza Solo.
             I nagle, niespodziewanie zobaczyła urywki zdarzeń…
            Może 9-letnia dziewczynka o długich, ciemnych włosach stała przed łóżkiem. W nim leżała zgrzybiała staruszka. Mała zorientowała się, że jest to scena śmierci starszej kobiety. Dziewczynka miała łzy w oczach i mówiła coś do drugiej. Wizja Laurel jednak była bezgłośna.
            Staruszka kurczowo ściskała dłoń dziewięciolatki. Mówiła coś, a w pewnym momencie zatrzymała się. Już nic więcej nie powiedziała. Przestała żyć. Dziewczynka również zastygła w ruchu. Po chwili jednak łzy spłynęły po jej policzkach. Nie był to głośny lament, rozpacz słyszalna na drugim krańcu świata. Był to cichy płacz ,zawierający milion razy więcej bólu, niż wrzask rozpaczy.
            - Więc spotykajmy się tu codziennie o 22:30. Wtedy my, jako Jedi, będziemy mogli się wymknąć. – Podsumował Anakin.
- Zgoda. – powiedziała Amidala, która dotychczas siedziała cichutko. – Ness, mam dla ciebie apartament. Zamieszkasz z Nicolasem Danem i Hanem Solo. Każdy ma swój oddzielny pokój, więc się spokojnie zmieścicie.
- Niestety pani Senator Padme nie może z nami być w „grupie”. Jest ważnym członkiem senatu. – Wtrącił Skywalker, a jego ciężarna żona spojrzała na niego z wyrzutem. Mimo to nie mogła się spierać.
            - Świetnie. – Stwierdziła po chwili ciężarna kobieta. – Więc teraz udamy się do swoich pokoi.
            To mówiąc wstała i ruszyła w kierunku pobliskiego portu LKB (Loty krótkobieżne). Nikt za nią nie poszedł, dopiero po 10 minutach Obi-Wan zebrał wszystkich Jedi i udali się do Świątyni. Zostali tylko Nicolas, Han i Ness.
            - Dobra, wraca…
- Stój! – Przerwała Dane’owi dziewczyna. Instynkt wyrobiony podczas ucieczek przed wilkami wziął górę. Czuła także te fale… mocy. Chyba tak to należało ująć.
            Szesnastolatka ostrożnie i powoli ruszyła przed siebie. Nagle laserowy pocisk przeleciał tuż koło jej ucha.
- Aaach! – Krzyknęła i padła na ziemię.
            Rozpoczął się grad pocisków. Nicolas i Han schowali się za deskami, na których wcześniej siedzieli i zaczęli odpierać atak.
            Ness natomiast skryła się za stertą worków z wapnem. Nie była przyzwyczajona do unikania przed strzałami. Głównie to ona strzelała do wilków z łuku, a zwierzęta co najwyżej biegały. Poza tym nie potrafiła się posługiwać blasterem. Celowała co prawda perfekcyjnie, ale poza tym marnie jej szło.
            Strzały nagle ucichły. Dziewczyna ostrożnie wychyliła się zza „muru”. Chciała dojrzeć, co ich zaatakowało. Zanim jednak zdążyła zrobić cokolwiek pocisk trafił ją w lewe ramię.
            Upadła. Krew rozlewała się po powierzchni ramienia i paliła ją w skórę. Czarna kurtka tylko pogarszała sytuację.
Z oddali dosłyszała krzyki Nicolasa i Hana. Musieli walczyć. Nie mogła tak tu leżeć. Wstała i pokuśtykała do upuszczonego blastera.
            W samą porę. Nad Dane’m stał jakiś dziwny robot i celował w niego bronią. Blaszak miał patykowate kończyny i mnóstwo kabli na wierzchu. Innymi słowy - droid B-1.
- Trzymaj się! – powiedziała i wymierzyła. Błyskawicznie nacisnęła spust i… trafiła. Robot padł na ziemi, a chwilę później uległ samozniszczeniu.
            Nicolas, poza kilkoma rankami i siniakami, wyszedł z tego bez szwanku.
- Dzięki – Wysapał. – Ale zmywajmy się stąd, bo zaraz przyjdzie więcej.
- Taa… - Zza rogu wyszedł Solo. Wyglądał tak samo, jak godzinę temu - Znam pewnego pilota, zabierze nas gdzie zechcemy. To niedaleko. – Rzucił niechlujnie i ruszył w stronę lotniska.

____________________________________

Wreszcie jestem! 
Od razu muszę Was przeprosić za nieobecność wczoraj, ale z pewnych przyczyn nie mogłam wstawić rozdziału. Wiem, że Ness na końcu nic nie wspomina o ranie, ale spokojnie. Jeszcze będzie. 
No, to już trzydziestka... jak ten czas leci :) 
Pocieszam, że następny rozdział jak zwykle w sobotę, więc będzie mniej czekania. Wiem, że nie jest bardzo ciekawie, ale Riordanem nie jestem i nie piszę w 100% ciekawie :P
Jeśli rozdział wydaje się za długi - nie czytajcie. Nikogo nie zmuszam, to ma być przyjemność (bo ostatnio były osoby, które nie chciały czytać. Także - nie zmuszam).
No i, to jest mój PIERWSZY rozdział pisany w Wordzie! Wiem, że nadal mam błędy, ale staram się je eliminować i poprawiać, szczególnie dialogi. 
To tyle. Rozdział dedykuję wszystkim :)

NMBZW!!!


21 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Bardzo fajny rozdział
      Fajnie się czytało. Czyli Ness jest wrażliwa na Moc? Żeby reki nie stracila :P ale to powazne raczej nie było. Krotkie mi się podobają bo długie faktycznie ciezko sie czyta.
      Kelly: A ty to niby krotkie piszesz?
      Ja: Oj no same jakoś takie wychodzą. Teraz znowu mam rozkmine. Czy to co chce napisać rozdzielić na dwa rozdziały czy w jednym napisać?
      Lloyd: Jednym. *maślane oczy*
      Ja: Oj nie rób tak! Zobaczę na ile mi wyjdzie pierwsza część
      Kelly: Ten sen był mocno dziwny. Dwa razy się zwaliłam z łozka?! No błagam! Jeszcze przez Cole'e mi bębenki prawie wysiadły. Potrafi sie drzeć
      Cole: Jestwm liderem. Muszę jakoś do was dotrzeć.
      Ja: I tyle ode mnie. Historia wzywa. Muszę się nauczyć aby wieczorem móc napisać rozdział. Bo mam dużo weny :D A mało czasu żeby ją wykorzystać :(
      Pozdrawiam
      NMBZT!!

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. DUPA, DUPA, DUPA!
      Ja byłam na zakupach, to nie fair! Przynajmniej mam oreo przy sobie… :P
      Dziękuję za dedyk. <3
      „Ness pędziła przed siebie dusząc ciężko '' :P
      Literóweczka. Powinno być dysząc. I przecinka brakuję pomiędzy słowami „siebie” i „dysząc”
      „ Akoś ''
      Chyba chodziło Ci o „jakoś” :D
      Powtórzenia są…
      „Nie był to głośny lament, rozpacz słyszalna na drugim krańcu świata. Był to […]”
      Czasownik „być".
      Chyba akapity Ci trochę szwankują. :P
      „ To mówiąc wstała i ruszyła w kierunku pobliskiego portu LKB”
      Pomiędzy słowami „mówiąc” i „wstała”, powinien być przecinek.
      Koniec wytykania. Więcej nie chcę mi się wypisywać.
      Albo… masz jeszcze niektóre dialogi źle zapisane.
      Tutaj przykład:
      „- Aaach! – Krzyknęła i padła na ziemię.”
      Słowo „krzyknęła” powinno się zaczynać małą literą.
      Bardzo mi się podoba rozdział. Nie lubię długich wpisów, lecz jak zaczęłam czytać, to się wciągnęłam. Tak to zwykle mam przy Twoim blogu. xd
      Rozpisałam się, ho, ho! :D
      Jak coś źle napisałam, to przepraszam. :P
      Czekam z niecierpliwością nn! C;

      NMBZT! Wuj :*

      Usuń
  3. Hey hop!
    Przybywam...
    Komentarz nie będzie długi, bo jestem WYCZERPANA. Trzy godziny grania w siatkówkę w 27 stopniach... Nie polecam.
    Tak więc... W tym rozdziale trochę błędów było, nie wiem z jakich przyczyn, więcej niż zazwyczaj.
    Po pierwsze, zaczelas jakoś udziwniać zdania i używać epitetów niepasujacych do rzeczowników określanych. Dla przykładu, miecz nie może dyskretnie zwisac. Tak samo zdanie "My tego nie negujemy, ale rada Jedi nie chce cię widzieć.". Wiesz co znaczy "negować"? Obawiam się, że nie, zwłaszcza, że zrobili dokładnie na odwrót jak to napisałaś.
    Dalej, powtórzenia... Albo dziś zauważyłam wyjątkowo wszystkie, bo na powtórzenia nie jestem aż tak uczulona, albo po prostu zauważyłam jak zwykle połowę a Ty zrobiłaś ich dwa razy więcej niż zwykle. No masakra jakaś!
    W kilku miejscach dialogi są błędnie (Sue podrzucila mi ciekawą stronkę o dialogach i się szczegółowo nauczyłam co gdzie jak). Tak samo Word Ci zmieniał niektóre myslniki na pauzy (na tej stronce to jest wszystko wyjaśnione - myslniki to te najkrótsze kreseczki, polpauzy średnie, a pauzy najdluzsze) i to wygląda średnio.
    Dalej, literówki. Tam nie wiem czy na fonie to pisałaś czy gdzie ale mi to wygląda trochę jakby autokorekta zmieniła "mała" na "może", bo mała by tam zdecydowanie bardziej pasowało.
    Oprócz tego rozdział jest spoko, długi, fajny itd. Tylko nie rozumiem dlaczego Olga np nie czyta rozdziału twierdząc że jest za długi a go komentuje. Komentarz na siłę? Żeby było ich więcej? To bez sensu, Olga.
    Tralalala...
    Chociaż zaraz! Były tam jeszcze błędy logiczne. Np co czarna kurtka może przeszkadzac jak ktoś został zraniony w ramie? Nie rozumiem.
    I czasem wydawało mi się, że piszesz byle było więcej i więcej słów, a piszesz dwa razy to sami lub niepotrzebne rzeczy... Przykładowo, "blondynka, której imieniem było Edeen". Wczesniej juz wspominalas, że to Edeen, więc jakby przedstawiać jej nie musialas drugi raz, a mimo to napisałaś coś jak masło maślane. Po co? Żeby było więcej słów?
    Chyba to będzie koniec, bo jeszcze papiez czeka... Ehh, idę się uczyć. Cya!
    Do następnego, May Solo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A na początku takie "komentarz nie będzie długi" XD

      Usuń
    2. No widzisz jaka ja pomocna. :P Sue zawsze pomoże! xd

      Usuń
    3. Ja miałam wrażenie, że pod koniec zaczęłam pisać jak Tolkien. Ale wiem że są dziwactwa. Bywa i tak. Pa!

      Usuń
    4. Oj, daleko ci do Tolkiena, nawet z dziwactwami...

      Usuń
    5. No to Ci mówię, że się niepotrzebnie nad każdym słowem rozwodziłam jak Tolkien.

      Usuń
    6. Z kim ty grałaś? Według mnie to nic ja tam 2 tygodnie w wakacje mam treningi po 5 godzin (obóz stacjonarny) .

      Usuń
  4. No jestem. May przestań mnie wkurzać. Zawsze czytam, ale potem. Magda! Przed i nie stawia się przecinków. Nu nu nu! Jak WA tu przyjdzie to cię zabije, mówie Ci. Wróciłam po morderczych zakupach ciuchowych. Ten rozdział ma chyba najwięcej błędów (nie licząc prologu xD) Dajesz do mnie na hangouts i powiem ci sekret co do błędów który odkryłam w necie. Czekam nn
    Olga
    NMBZT

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może czytasz potem, ale komentujesz zanim przeczytasz i jak już przeczytasz nie komentujesz drugi raz.
      A wkurzac nie mam bo co?

      Usuń
  5. Tatuś przybył spóźniony, po terminie i bez weny na komentarz... True story.
    Rozdział podobał mi się.
    Gubisz miejscami akapity przy dialogach. Pamiętaj! Ja stawiasz enter to dajesz wcięcie akapitowe, a ja ci poradnik zrobiłam.
    NMBZT ❤
    Tatuś aka White Angel

    OdpowiedzUsuń
  6. Matko jak to komentuje jest 23:15, więc w skrócie.
    Rozdział ciekawy. Jak czytałam te wspomniana Ness to momentami chciało mi się płakać, ale jest dobrze dzieckiem ja nie jestem. Chcę cię przeprosić, że nie skomentował poprzedniego rozdziały,ale nie miłam weny na gościa.
    Czytam tą twoją przemowę i myślę,, dlaczego ja nie mam takich chęci i weny na pisanie jak ty "
    Nie wiem co jeszcze napisać, więc spadam pisać do mnie, pa
    NMBZT Florence.😄

    OdpowiedzUsuń
  7. Matko jak to komentuje jest 23:15, więc w skrócie.
    Rozdział ciekawy. Jak czytałam te wspomniana Ness to momentami chciało mi się płakać, ale jest dobrze dzieckiem ja nie jestem. Chcę cię przeprosić, że nie skomentował poprzedniego rozdziały,ale nie miłam weny na gościa.
    Czytam tą twoją przemowę i myślę,, dlaczego ja nie mam takich chęci i weny na pisanie jak ty "
    Nie wiem co jeszcze napisać, więc spadam pisać do mnie, pa
    NMBZT Florence.😄

    OdpowiedzUsuń