- Dokąd idziemy? - spytała siedmiolatka.
- Jeszcze nie wiem. Ale na pewno po to, żeby załatwić nam transport na Corusant.
- Czyli tam polecimy?
- Może. Jeśli będziemy miały czym - wyjaśniła Kenobi.
Po kilku minutach stanęły przed starym, brzydkim domkiem.
- Chcesz tu wejść? - zdziwiła się małą.
- Tak. Musimy, jeśli mamy spotkać Yodę.
- Czemu się tak nagle tym przejęłaś? - dziewczynka z zaciekawieniem patrzyła na May. Była taka... niezwykła. Nie znała nikogo takiego. Bo... właściwie znała tylko Dartha Voux'a.
- Wchodzimy.
W środku panował chaos: wszędzie porozrzucane kable, części od komputerów, przedłużacze...
Opakowania po chipsach, pizzy, kartony po soku i dużo brudnych ubrań.
- Kto tu może mieszkać? Fuj - skomentowała trzynastolatka.
- Co "fuj"? - zza rogu wychylił się chłopak. Miał z 15-16 lat. We włosach miał kabelki, ręce brudne od smaru.
- Kim jesteś? - Laurel odskoczyła do tyłu.
- Nicolas Dane. Czego chcecie? - powiedział.
- Znasz dobrze systemy dostępu do maszyn latających? - zaczęła May.
- Mi też miło was poznać. Imiona...? - spojrzał na nie wyczekująco.
- Daj spokój. załatw nam statek na Corusant. To tyle.
- Ej. To wy znacie moje imię. Ja mam dla was pracować nie wiedząc, kim jesteście? - zrobił obrażoną minę - aApoza tym mam pracować dla... sześciolatków - spojrzał z pogardą na Laurel.
- Uważaj co mówisz - uprzedziła go - mam siedem lat.
- Dobra. Przepraszam! Mój błąd! Moja bardzo wielka wi...
- Przymknij się! Załatwisz nam ten transport czy nie?! - przerwała mu Kenobi.
- Da się zrobić. Za 2 godziny statek na Corusant... - zaczął szperać w systemach, które na 99,99% były nielegalne - Macie. Złamię tylko kod dostępu... - znów wciskał kolorowe guziczki - okej.
Na dużym, niebieskim ekranie pojawiła się mapka.
- Jesteśmy tu - wskazał na jeden koniec planu - a tu jest ta stacja. Lecicie... za godzinę. Radzę się spieszyć.
Po tych słowach rzucił im kawałek zmiętej karteczki z jego adresem i numerem mini-topa (te laptopy mają funkcję gg xd).
- A powiecie mi chociaż, z łaski swojej, jak macie na imię? - spytał informatyk.
- May, mózgu. I dzięki - pobiegły w stronę wyjścia.
***
Obi-Wan stał plecami do Anakina. Rozglądali się za napastnikiem.
- Osłaniajmy Ahsokę! - krzyknął młodszy.
Kolejny strzał. Tym razem w kierunku Luksa. Na szczęście Tano w porę odbiła pocisk swoim zielonym mieczem.
- Lux! Ty głupku! Ruszaj się! - pociągnęła chłopaka w stronę wyjścia - słuchaj. Jak mi nie pomożesz oboje zginiemy.
- Ale moja matka...
- Dobrze! Później! Ty jeszcze żyjesz. I nie marudź - mówiąc to szarpnęła jego rękę i pobiegli do drzwi frontowych.
- Anakin, Obi-Wan! Niech Moc będzie z wami! - i wybiegła.
- Czuj to. Anakin, użyj mocy - nakazał Kenobi.
W tej chwili stało się coś nieprzewidywalnego: strzał wymierzony w Stejwończyka musnął mu o skórę na głowie. Obi-Wan upadł.
- Mistrzu! - słyszał przez mgłę krzyki Skywalkera.
- Poczuj moc. Ona jest w Tobie - usłyszał tajemniczy głos w głowie.
- Kim... - przerwał. Zaczął się dusić.
- Nie bój się. Masz dla kogo żyć.
W głowie zobaczył obrazy: on i cała czwórka w basenie, Uratowana Laurel... Wszystkie niedokończone sprawy.
- Obi-Wanie Kenobi.
Nagle do jego uszu dobiegł głos... którego nigdy w życiu nie słyszał, ale który był mu tak bliski.
- Uratuj mnie! I naszą rodzinę! - Był to radosny, dziecięcy głos.
- Kim... jesteś...? - zaczynał tracić siły.
- Nie poddawaj się.
Nagle zrobiło mu się ciemno przed oczami. Następnie stracił świadomość.
***
Dziewczyny zmierzały szybkim krokiem w stronę stacji lotniczej. Zdążyły się spakować, a May zostawiła karteczkę na stole z informacją, że są bezpieczne i tego rodzaju bełkot.
- Musimy polecieć do Yody. A ty w ogóle umiesz sterować statkiem? - ciekawiła się Laurel.
- Ostatnim razem jak leciałam, to rozbiliśmy się na Tatooine. Ale nie martw się. Coś wymyślimy - odparła.
Tak naprawdę May ogromnie się przejęła całą sprawą siedmiolatki. Od początku czuła się dziwnie... coś w Mocy.
Gdy usłyszała o pomyśle nielegalnej wyprawy na Corusant nawet nie brała tego na poważnie. Ale Moc podpowiadała jej, że to konieczne. Poza tym Yoda i tak się dowie, że zwiały z misji. Skoro może wiedzieć coś o tajemniczej Laurel, to pewnie wie też żeczy wynikające z LOGIKI.
- To nasz statek - Kenobi wskazała na niewielki transportowiec - hipernapęd... będziemy w 4 godziny maksymalnie. No chyba, że się rozbijemy - tym optymistycznym akcentem zakończyła dialog.
Dziewczyny szybko wsiadły do pojazdu.
- Nie umiesz tym sterować. Ale nam się uda. Ja to wiem - stwierdziła Laurel.
- Skąd? Zresztą nieważne. Siadaj i zapnij pasy. Będzie ostra jazda.
____________________________________________________________
Hej!
Dzisiaj wstawiam szybciej :). Należy korzystać z weny, póki jest.
A więc podjęłam się męczenia Obiego! Wiem, wszystkich którzy to robią
zabijam, a teraz ja dołączam c; W każdym razie pojawił się nowy bohater!
Zapewniam, że jego rola nie kończy się na tych trzech zdaniach.
Zbliża się Wielkanoc!
Dedyk dla:
Wszystkich! Wesołych świąt!
NMBZW!!!
Zajmuje
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!
Usuń"May, mózgu"
Czytając to czuję lekkie deja vu (chyba tak to się pisze), bo mi się wydaje albo pisałam tak na hangoutsach kiedyś xd
Cały ten sposób wypowiedzi May mi w pewnym sensie przypomina mój... Ale ja nie o tym chciałam. Parę literówek wylapalam, ale niebędę się czepiać szczegółów. No, ciekawe kim jest przesladowca Obiego... I ciekawe co w końcu z tą Laurel. Dzięki za dedyk! I również wesołych świąt,
May
Roździał super jak zawsze. Wypatrzyłam tam pare literówek ale etam. Jak zwykle dużo Obi Wana, to kolejny dowód, że masz obsesje na punkcie Jego. Ja i tak wole Lauren.
OdpowiedzUsuńMoje komętarzę zawsze są krótkie dlatego teraz postaram się rozpisać. Nie mogę się doczekać aż pojawi się więcej bohaterów. Z niecierpliwością czekam na nexta
P.S. słodkie oczka ^^
Super rozdział ciekawe czy Obi przeżył z Anakinem. Mam nadzieje że Ahsoka żyje jak nie to cię udusze i ukatrupie
OdpowiedzUsuńOj, oj! Spokojnie! Za dużo już mam gróźb śmierci xd
UsuńAle cieszę się, że wpadłaś i dziękuję za komentarz (czytaj: dziękuję za groźbę śmierci).
NMBZT!
Zajmuję i czekam na rozdział, bo jak nie będzie jutro to, albo zabiję, albo przeszyję mieczem świetlnym! Jak kto woli!
OdpowiedzUsuńJerzy?! OMG! Dobra ogarniam się przepraszam że teraz jest kom. Wyprawa nielegalna. A to ci ciekawe. Naprawdę. Dużo się tuta dzieje. Wesołych Świąt i dziękuje za dedykację
OdpowiedzUsuńNie mam weny na komentarz wiec w skrócie odjazdowy rozdział rozdział i jestem ciekawa co z tą nielegalną wyprawą dziewczyn.
OdpowiedzUsuńNMBZT
Wesołych Świąt
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt
OdpowiedzUsuń