Muzyka

niedziela, 27 marca 2016

Rozdział 18

May odpaliła silniki. Kazała Laurel  się zapiąć, po czym sama usiadła za sterami.
- Za 4 godziny na Corusant. Według tamtejszego czasu dolecimy mniej więcej o 13:30 - poinformowała Kenobi.
- Nie. Będziemy tam o 13:46. Przecież musimy jeszcze odliczyć czas na start - stwierdziła młodsza.
- Skąd ty to wiesz? - zdziwiła się.
- Lepiej zadzwoń do Nicolasa - odparła siedmiolatka.
- Czemu?
Chyba po raz pierwszy w dziejach na twarzy Laurel pojawił się uśmiech. Zaśmiała się.Teraz wyglądała o wiele lepiej.
- Domyśl się - powiedziała, ale dość kiepsko jej to wyszło, bo śmiała się jak głupia.
- Nie, no. Co tam się będę dziwić... Pierwszy śmiech od siedmiu lat - oznajmiła po czym poszła w ślady młodszej koleżanki.
 Po pięciu minutach bezcelowego śmiechu wreszcie się ogarnęły.
- Dobra. Odpalam. Au, mój brzuch - wychichotała, po czym włączyła silniki skrzydeł i silniki główne.
10 sekund później dziewczyny  usłyszały dźwięk przypominający syczenie pary.
- Jesteśmy niegenialne - stwierdziła młodsza - Weź się nie upieraj i zadzwoń do Nicolasa!
- To ty się upierasz.
- Nie. Albo, wiesz co? Ja zadzwonię.
Po piętnastu  minutach na pokładzie statku znalazł się Nicolas.
- Hej. Tak, ja też się cieszę na wasz widok. Omińmy może uściski, bo jak mniemam się spieszycie.
- Bez wywodów, proszę. Umiesz to włączyć? - marudziła May.
- Łatwizna - Dane wcisnął 3 guziczki, przekręcił 2 dźwignie i silniki odpaliły.
- Wspominałem, że przy starcie mogą wystąpić lekkie turbulencje?
- Nie. A co to znaczy? - zaciekawiła się Laurel.
- Że na siebie powpadamy.
- A myłeś się chociaż? Weź, jak ty w ogóle możesz tak mieszkać?! - głos Kenobi był zagłuszany przez wibrujące silniki.
- Tak! A ta rudera to tylko przykrywka! Ale... - nie skończył, bo w tej chwili wystartowali. Mózg nie wspominał, że turbulencje mogą osiągnąć aż tak krytyczny poziom. Pasy się urwały, a - tak jak wspominał chłopak - wszyscy na siebie powpadali (Tak, wiem. Aż 3 osoby xd).
Po 10 minutach lot się "w miarę" wyrównał.
- No dobra. Więc ja proszę o więcej informacji o was. Z tego co wiem mała to Laurel a duża May.
- Do kogo ty mówisz? - zdziwiła się siedmiolatka.
- Co...? Nieważne. No mówcie!
- May z tej strony. Tadam! - odezwała się Kenobi.
- A nazwisko? - upierał się nadal Nicolas.
- Nie mam - powiedziała prawdę. Kenobi było tylko "udawane" - nie znałam rodziców ani krewnych. Możemy o tym nie gadać? - spojrzała znacząco na Laurel.
- Popieram - odezwała się ta druga.
- Tia... myślałem, że choć raz w życiu spotkam kogoś z normalnej rodziny. Niestety. Ja też jestem sierotą... nie ma o czym gadać. Po prostu mam zchrzanioną rodzinę - wyjaśnił.
- Jakie piękne podsumowanie. A więc witamy w gronie wariatów - Kenobi położyła nogi na kierownicy, ale szybko je zdjęła, gdy statek gwałtownie skręcił.
- No, no. Widać do czegoś się przydam - Dane wklikiwał jakieś kody i nastawiał guziczki - za pół godziny będziemy na miejscu - oznajmił.
- Skąd wiesz? - przekomarzała się dalej trzynastolatka.
- Intuicja mistrza - puścił to niej oczko, a May przewróciła oczami.
- Mówiłam żeby zawołać Mózga! - mruknęła pod nosem Laurel lekko się uśmiechając.


***


Obi-Wan widział tylko ciemność. Nagle znalazł się w samym środku jakiegoś oceanu - nie mógł oddychać. Widział przed sobą trzy drogi: jasną, ciemną i... błękitną. 
- Sami wybieramy przeznaczenie. I nie można go oszukać. Wybrałeś inną drogę, niż myślałeś, że wybierzesz w dzieciństwie. Bardzo wczesnym - Kenobi usłyszał ten dziecięcy głos... roześmiany. Chciał zapytać: "kim jesteś, Ty przemawiający do mnie?", ale nie mógł. Nie oddychał już od dłuższej chwili, zaczynał się dusić.
- Pomyśl. Czy chcesz dalej iść tą ścieżką, czy skręcasz w bok? Chcesz poznać tajemnice tego dziecięcego głosu? To... - ale w tej chwili coś wyrwało go z transu - zaczął łapczywie nabierać powietrza. Nic nie wiedział.
- Gdzie jestem? - wysapał wciąż się dusząc. Mrugnął oczami, a ciemność zaczęła znikać.
- Żyjesz, mistrzu! - dobiegł do niego głos Anakina.
Znajdowali się w dużej sali... sala obrad senatu na Onderonie. No tak... ten złoczyńca z pociskami. Ahsoka, Lux Bonteri i śmierć jego matki...
- Gdzie Ahsoka? - spytał swojego byłego padawana.
- Nie wiem... mistrzu! Ledwo cię uratowałem! Wszystko w porządku? - zadał bezsensowne pytanie, które ludzie zadają w takich chwilach.
- A jak myślisz...? - skrzywił się - Gdzie Ahsoka i co z tym strzelającym gościem!
- Nie bój się, uciekł przede mną. A co do Ahsoki... ufam jej. Wiem, że sobie poradzi.


***


Ahsoka biegła ile sił w nogach - z Luksem ciągnącym się za nią - między deszczowymi uliczkami.
- Schowajmy się tu - wskazała na blachę opartą o ścianę starego budynku.
Wpełzła sprawnie pod nią i wciągnęła zdepresjonizowanego Bonteriego.
- Ale dzień. Nie płacz już - Ahsoka przytuliła się do chłopaka i delikatnie uspokoiła jego psychikę Mocą.
- Ale...
- Ciii... - Tano pogłaskała delikatnie policzek Luksa - będzie dobrze. Masz nas, dasz radę - pocieszała. Przytuliła się mocno do niego. Wiedziała, jak Bonteri się czuł. Opuszczony przez rodzinę... to znaczy nie dosłownie. Ale ona znała ten ból. Może nawet większy, niż jego.

______________________________________________________

Hej! 
Ahsoka żyje! Obi też! Więc proszę się wycofać z zamiarem ukatrupienia mnie :)
Rozdział zdecydowanie komediodramat.
Wiem, że odrobinkę to ciągnę, ale w następnym rozdziale planuję zrobić BUM.
Tak, tak. Bez spoilerów xd
Pojawił się szablon!!!
Wielkie dzięki dla:
Barriss Offee
Soni
Annie/Wiki
!!!
Dedyk dla:
Ashary!!!

(nowość)

Dedyk drugorzędny dla:
 Wszystkich, którzy mi grozili śmiercią pod poprzednim postem :)

NMBZW!!!!!!

9 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Co ja mam pisać? Rozdział super! May i Nicolas zostaną parą, nananana! A tak poza tym, hahah jestem pierwsza! xd
      Za dużo wykrzykników ojejejejku. Trochę mi odwala. Ogarnij się Barriss... No dobra. Ahsoka pociesza Luksa jakie to piękne, ale... giń marny senatorze! Opanuj się... Tak działa na mnie Marsz Imperialny. Co mogą znaczyć te drogi? (Przeklinam Cię cholerny komputerze!) Czekam nn!

      NMBZT!!

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Hihi, zajmuję znaczy. Fajny rozdzial. Dzieki za drugorzednego dedyka. Ciekawie się robi. Czekam nn i NMBZT

      Usuń
  3. Nie ma zajmuje bo ja tu jestem. Hahaha Zbuntowana Inkwizytorka przybyła. Rodział świetny. Śmierć matki Luxa dalej do mnie nie dochodzi. Mózg fajna ksywa. Lubie tego hakera. Jest z wyglądu trochę podobny do Alexa....chyba. Dziękuje za dedyk i czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny rozdział 😊
    Zapraszam do mnie!
    zapomnij-zyjdalej.blogspot.com
    NMBZT!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej!
      A ja właśnie akurat czytam Twojego bloga :) Czekaj na komentarz i cieszę się, że Ci się podoba rozdział :)
      NMBZT!

      Usuń
  5. Ja zwykle nie wiem co tu napisać. Roździał super. Zajmuje dedyk.
    NMBZT

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajmuję któryś tam i czekam na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń